Success fee zawsze jest wyższe niż stała opłata

wywiad „PARKIETU” z Tomaszem Jędrzejczakiem, prezesem Legg Mason TFI, rozmawia Natalia Chudzyńska

Publikacja: 03.07.2009 08:27

Success fee zawsze jest wyższe niż stała opłata

Foto: GG Parkiet

[b]Na rynku zarządzania aktywami działa Pan wiele lat. Jak Pan sądzi, czy trwająca bessa nauczyła czegoś i zarządzających, i klientów?[/b]

W Polsce nie mamy równowagi między inwestorami długoterminowymi i krótkoterminowymi. Od początku istnienia naszego rynku kapitałowego widoczna jest głównie grupa inwestorów nastawionych spekulacyjnie. Mam tu na myśli zarówno osoby, które bezpośrednio inwestują na giełdzie, jak i klientów TFI czy zarządzających funduszami. Nie sądzę, by bessa coś w tym zmieniła. Nie uważam również, by zmieniło się podejście do ryzyka, sposób jego postrzegania. W ogóle myślę, że większość ludzi niewiele się uczy. A branża TFI też podlega tej zasadzie.

[b]Czy ostatnie sygnały z TFI nawołujące do powrotu na giełdę, promocje w opłatach – głównie w funduszach akcji – nie są powtarzaniem błędu sprzed dwóch lat? Wtedy głośno mówiono o akcjach w szczycie hossy. Teraz zaczęto mówić na początku i na szczycie minihossy, czyli korekty, która – jak uważają analitycy – właśnie się kończy.[/b]

Dochodzimy do popularnego pytania, kiedy jest dobry czas na kupowanie funduszu akcji. Moim zdaniem, na to zawsze jest dobry moment. Problem polega na tym, że zarządzający, inwestorzy, klienci TFI za często starają się trafiać w dołki i górki, za często chcą być „najlepsi na całej ulicy“. I nie dostrzegają, jak wiele zjawisk zachodzi obok. Zjawisk, które praktycznie uniemożliwiają prognozowanie sytuacji i trafianie w punkty. Uważam, że nie warto starać się trafiać w punkty. Zbyt wysoka jest cena pomyłki.

[b]Mówi Pan, że zawsze jest dobry moment na inwestowanie w akcje. Ale przecież w połowie roku 2007 LM TFI wystosowało oficjalne pismo do klientów przestrzegające przed inwestycją w fundusze najbardziej agresywne.[/b]

Tak, rzeczywiście zdarzają się okresy, w których ewidentnie nie warto inwestować w akcje, bo są po prostu za drogie. Dlatego istotna jest wycena spółek.

[b]Wówczas być może jedyni zrezygnowaliście z łatwego zarobku w postaci opłaty od klientów, którzy chętnie kupiliby fundusz akcji. Czy to dlatego, ze LM TFI nie należy do żadnego banku?[/b]

Nie. Po prostu pracują tu doświadczeni ludzie, którzy myślą podobnie i kierują się podobnymi zasadami. Sądzę, że zbyt często strukturą właścicielską tłumaczy się własne decyzje.

[b]Czyli to nie jest tak, że banki-akcjonariusze naciskają na różne rozwiązania?[/b]

Nie wiem, na co naciskają. Wiem, że akcjonariusz nie może podejmować decyzji operacyjnych. Podejmuje je zarząd i pracownicy, którzy zawsze mogą się z akcjonariuszem nie zgodzić. Mogą złożyć rezygnację, zdecydować, że pod pewnymi rozwiązaniami się nie podpiszą.

[b]Opłata za zarządzanie w LM Akcji Skoncentrowany FIZ jest stosunkowo wysoka. Sięga 5 proc. w skali roku. Dlaczego? Przecież tyle mówiło się o tym, że opłaty na naszym rynku powinny pójść w dół. Nie podpisuje się Pan pod tym postulatem?[/b]

Tę opłatę trzeba porównywać ze stawkami w innych FIZ-ach. Na tym tle nasza jest średnia. Trzeba zwrócić uwagę na to, że u nas jest tylko stała opłata. Nie ma success fee, czyli opłaty od sukcesu. Mam wiele przekonań dotyczących prawidłowego funkcjonowania rynku TFI. Jednym z nich jest to, że nie powinno się pobierać opłaty za sukces. Ostatnie lata pokazały, że zawsze jest ona wyższa niż opłata stała. Musi być, bo przecież dziwne byłoby oczekiwanie, że TFI samo sobie zaniży opłaty. Zauważmy, że nie ma drugiej strony tej sytuacji. Opłata za sukces byłaby dobra, gdyby przy wyniku np. 20 proc. poniżej benchmarku wiązała się z oddawaniem klientowi pieniędzy z kieszeni TFI. Inaczej może zachęcać do zbyt wysokiego ryzyka na koszt klienta.

[b]Co do czego jeszcze jest Pan przekonany?[/b]

Sądzę, że uzależnianie bonusów dla zarządzających od tego, w której części rankingu znalazły się fundusze, albo od tego, o ile lepszy jest wynik od benchmarku, powoduje, że zbyt wysokie jest prawdopodobieństwo podjęcia przez nich zbyt agresywnych działań.

[b]Zarządzający funduszami LM dostają bonusy?[/b]

Tak, ale są one w pełni uznaniowe. O ich wysokości decyduje zarząd. Patrzymy na zaangażowanie, pomysły, zachowanie w sytuacjach stresujących.

[b]Porozmawiajmy o problemach z płynnością. Miał je DWS. W tydzień jednostka straciła 12 proc., zostały wstrzymane wypłaty. Innego rodzaju problem miał Skarbiec. Jednostka Skarbiec Gotówkowy w dzień straciła 4 proc. Chodziło o sposób wyceny trefnych obligacji. Czy takie przypadki nie kompromitują branży?[/b]

Nie. Ja się nawet cieszę, że mają miejsce. To buduje odpowiedni wizerunek branży. Branża, w której nic się nie dzieje i wszystko idzie jak po sznurku, wygląda dziwnie, nienaturalnie, sztucznie. Te sytuacje przypominają o bardzo ważnej kwestii, jaką jest ryzyko.

[b]Nie sądzi Pan, że zniechęcają klientów do TFI? Oba przypadki dotyczyły funduszy najbardziej bezpiecznych, w których – jak się mówi – potencjał zysków jest najmniejszy, ale i ryzyko jest minimalne. To paradoks. W większości funduszy akcji straty nie były nieoczekiwanie ogromne. Wszyscy przyjęli za normę, że tracą około 50 proc. w rok. [/b]

Tak, chyba trzeba tu wspomnieć o jeszcze jednej nauce, jaka płynie z obecnego kryzysu. Chodzi o uświadomienie sobie, że tzw. fundusze bezpieczne też wiążą się z pewnym ryzykiem. A czy zniechęcą klientów? Jeśli tak, to nawet dobrze. Bo to znaczy, że część klientów nie była świadoma tego ryzyka. A mnie na przykład nie zależy na klientach nieświadomych.

[b]Podczas ostatnich miesięcy niejeden doświadczony zarządzający miał świetny pomysł – dobrą, często wysublimowaną, propozycję na bessę. Pewnie klienci zarobiliby całkiem sporo. Ale nie udało się z takim pomysłem wystartować. Czy jest to kwestia biurokracji? Czy może taki fundusz i tak by się nie sprzedał, bo klienci nie uwierzyliby w produkt związany z giełdą – mimo że miał to być np. long-short?[/b]

Trzeba przyznać, że przez długotrwałe procesy w KNF możliwość sterowania wchodzeniem produktu jest bardzo ograniczona. To utrudnia właściwe zarządzanie bazą produktową towarzystwa. Ale to nie jest aż tak istotne. Niestety, klienci nie chcą słyszeć o giełdzie, bez względu na to, w jakiej formie, gdy jej indeksy spadają. Chcą słyszeć tylko po okresie wzrostu. To choroba naszej branży. I to, podejrzewam, nieuleczalna.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy