W I kwartale 2009 r. przychody wyniosły prawie 3,7 mln zł, o 265 proc. więcej niż przed rokiem. Z kolei w II kwartale 2008 r. było to ponad 2,3 mln zł. Na dokładne dane dotyczące dopiero co zakończonego kwartału trzeba poczekać do publikacji raportu półrocznego.
– Biorąc pod uwagę wyniki finansowe w pierwszych miesiącach 2009 r., nasze prognozy zysku za ten rok, czyli 7,5 mln zł, są jak najbardziej realne – uważa Daroszewski. W 2008 r. Fast Finance zarobił na czysto 3 mln zł. Prognoza z początku ubiegłego roku mówiła o 2,5 mln zł zysku netto.
– Tegoroczne zyski są pokłosiem przede wszystkim inwestycji w pakiety wierzytelności dokonanych w ubiegłych latach – mówi szef Fast Finance. Przy sporządzaniu prognoz zarząd zakłada, że 60 proc. należności zostanie odzyskanych w ciągu pięciu lat. Pozostałe 40 proc. nie jest uwzględniane. Proporcje te wynikają z historycznych statystyk dotyczących procesu spłaty długów detalicznych (o wartości do 5 tys. zł). Tylko takie, a nie korporacyjne, są w kręgu zainteresowania Fast Finance.
W okresie od stycznia do czerwca tego roku spółka kupiła wierzytelności o nominalnej wartości 72 mln zł. To prawie tyle samo, ile w całym roku 2008 (wówczas było to 75 mln zł). Teraz wartość portfela wierzytelności przekracza 200 mln zł. Równocześnie zarząd podtrzymuje harmonogram debiutu na głównym rynku warszawskiej giełdy.
W III kwartale do Komisji Nadzoru Finansowego trafi prospekt emisyjny. Debiut zaplanowany jest na jesień. Fast Finance nie przewiduje przy tym emisji akcji. – Nie idziemy na GPW po kapitał. Zależy nam przede wszystkim na zwiększeniu płynności naszych papierów i na jeszcze większej transparentności firmy – mówi Daroszewski.