Nadpłynność sektora bankowego wzrosła w minionym tygodniu do rekordowej kwoty 41 mld zł. Taka była wartość bonów pieniężnych sprzedanych bankom komercyjnym przez Narodowy Bank Polski. Dziś kolejny przetarg. Prawdopodobnie bank centralny znów będzie musiał sprzedać bankom bony o wartości kilkudziesięciu miliardów złotych. Jeszcze niedawno nadpłynność była o kilkanaście miliardów złotych mniejsza. Co spowodowało wzrost? Jak oceniają analitycy, przynajmniej częściowo jest to efekt dużego napływu pieniędzy z Unii Europejskiej. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy jest on głównym sposobem Ministerstwa Finansów na poprawę bieżących wyników budżetu państwa.
[srodtytul]Sterylizacja wpływa na wynik NBP i wysokość stóp[/srodtytul]
Podczas ostatnich dwóch miesięcy budżet uzyskał z Unii równowartość blisko 13 mld zł. Transfery przychodzą w euro. Resort wymienia je w Narodowym Banku Polskim, po czym gotówka trafia do różnych podmiotów, które ostatecznie wpłacają zdecydowaną większość pieniędzy na rachunki w bankach komercyjnych. Gdzie trafiają nadwyżki? Z powrotem do NBP.
– Konieczność „sterylizowania” nadpłynności sektora bankowego z całą pewnością będzie mieć negatywny wpływ na wynik banku centralnego – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku. – Poza tym im większa jest skala nadpłynności banków, tym większa presja na krótkoterminowe stawki na rynku międzybankowym. Przecież w każdej chwili NBP może zdecydować, że nie będzie absorbował całej nadpłynności banków, a wtedy oprocentowanie będzie musiało pójść w dół – dodaje Borowski.
[srodtytul]Mniejsze szanse na obniżki[/srodtytul]