Teraz trafi ona do podpisu prezydenta, z którego uzyskaniem nie powinno być kłopotu. Oznacza to, że od nowego roku maksymalna opłata od składki wynosić będzie nie 7 proc., jak obecnie, a 3,5 proc., a opłata za zarządzanie przestanie rosnąć, gdy aktywa pojedynczego funduszu przekroczą 45 mld zł. Będzie wówczas wynosić 15,5 mln zł miesięcznie. Podczas debaty nad ustawą, która odbyła się późnym wieczorem w środę, nie zabrakło jednak niespodzianek.
Senator Jan Rulewski (PO) wystąpił z wnioskiem, by zmiany w opłacie za zarządzanie weszły w życie dopiero w 2011 r., równocześnie z szykowaną przez rząd dużą nowelizacją ustawy o OFE. Druga z jego propozycji zobowiązywałaby premiera do składania raz na trzy lata informacji na temat kondycji OFE, bezpieczeństwa środków, jakimi zarządzają, rentowności inwestycji, wypełniania obowiązków wobec klientów, a nawet zarobków w PTE.
Zastrzeżenia do ustawy miał też senator Zbigniew Cichoń z PiS, który twierdził, że łamie ona prawo międzynarodowe. Wcześniej w Sejmie na niekonstytucyjność i niezgodność z unijnym prawem zablokowania opłaty za zarządzanie powoływał się poseł PO Janusz Cichoń. A jego poprawka pozwalająca na dalszy wzrost przychodów za zarządzanie początkowo zdobyła nawet poparcie klubu PO. Jednak po starciu w koalicji oraz oskarżeniach o uleganie lobbingowi towarzystw emerytalnych i Platforma zagłosowała przeciwko niej.
Ograniczenia w opłacie za zarządzanie w najbliższych latach mogą dotknąć funduszy Aviva (dawne Commercial Union) oraz ING. W połowie lipca aktywa pierwszego z tych funduszy wynosiły 39,5 mld zł, a drugiego przekraczały 37,1 mld zł.