Obecnie dystrybuuje polisy głównie poprzez Bank Handlowy należący do Citigroup. – Zawsze jesteśmy zainteresowani nawiązywaniem nowych relacji w sprawie współpracy przy sprzedaży ubezpieczeń – mówi „Parkietowi” prezes polskiej spółki MetLife Adam Michon.

Historia MetLife w Polsce jest burzliwa. Amerykańska firma rozpoczęła działalność na naszym rynku w 2000 roku. Ale pierwsze podejście nie wyszło. MetLife zbudował portfel ledwie 1,3 tys. polis indywidualnych i 300 grupowych. W 2003 r. sprzedał spółkę SKOK-om. W ich imieniu akcje ubezpieczyciela nabyły Krajowa Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa (spełnia funkcję nadzorczą wobec wszystkich kas) oraz Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK.

MetLife powrócił w 2005 r., kupując udziały w CitiInsurance TUnŻ, należące do CitiInsurance International Holdings Inc., będącej własnością Citigroup. Do dziś biznes MetLife w Polsce opiera się na bancassurance z Bankiem Handlowym.

W I półroczu 2009 r. wartość przypisu MetLife TUnŻ spadła o 77 proc., do 60,9 mln zł. W analogicznym okresie 2008 r. towarzystwo miało przychody z polis sięgające 270,2 mln zł (głównie dzięki popularnym wówczas polisolokatom). Zwiększa jednak liczbę klientów. Na koniec czerwca miało 18,6 tys. czynnych polis indywidualnych, o niemal 33 proc. więcej niż rok wcześniej. Zwiększyło też liczbę polis grupowych: do 16, z 14.

Michon twierdzi, że towarzystwo stale poszukuje nowych kanałów sprzedaży. – W tym roku rozpoczęliśmy współpracę z pośrednikami finansowymi. Obecnie sześć takich firm sprzedaje nasze produkty. Prowadzimy rozmowy z kolejnymi – mówi. Spółka myśli też o uruchomieniu sprzedaży polis posagowych.