Można jednak przypuszczać, że rzeka pieniędzy z kieszeni milionerów na giełdę dopiero popłynie. – Obecnie inwestorzy przy wyborze oferty skupiają się na bezpieczeństwie i stabilności inwestycji. Inwestorzy z większym doświadczeniem, jak również ci, którzy korzystają z usług doradcy private banking, zdają sobie sprawę, że teraz pojawiło się na rynku wiele okazji inwestycyjnych i już od wielu miesięcy angażują swój kapitał w inwestycje bardziej ryzykowne – mówi Marek Kłuciński z PKO BP. – Wydaje się jednak, że największy strumień kapitału popłynie na rynek akcyjny dopiero wówczas, gdy indeksy osiągną nowe szczyty – przewiduje.
[srodtytul]Ukąszeni przez węża[/srodtytul]
Wciąż jednak jest duża grupa klientów private bankingu, którzy długo pozostaną poza giełdą. – Spora część inwestorów nadal pamięta straty wygenerowane na akcjach w okresie bessy. Dlatego też ostrożnie podejmuje decyzje o nowych inwestycjach w jakiekolwiek bardziej ryzykowne instrumenty. Uwzględniając niedawną bessę, część inwestorów każdą korektę traktuje jak początek kolejnej i ciągle ma obawy przed głębszymi spadkami. Dlatego sporą popularnością cieszą się rozwiązania z gwarancją kapitału, ewentualnie inwestycje w fundusze stabilnego wzrostu lub fundusze zrównoważone – wylicza Michał Piętka z Deutsche Banku.
Przedstawiciele banków podkreślają, że ewentualne zmiany w zachowaniach inwestycyjnych zależą przede wszystkim od tego, ile klienci stracili, a ile udało im się zarobić.
– U większości zamożnych klientów dostrzegamy jednak wzrost wstrzemięźliwości i większą nieufność. Przy podejmowaniu decyzji króluje dzisiaj racjonalna kalkulacja. Struktura portfela klientów bankowości prywatnej przedstawia się inaczej niż przed kryzysem.Klienci odstąpili od ryzykownych funduszy inwestycyjnych – mówi Tomasz Pol, dyrektor odpowiedzialny za prywatną bankowość w Citi Handlowy. Dodaje, że klienci częściej wybierają dzisiaj produkty, które gwarantują im bezpieczeństwo zainwestowanego kapitału. W portfelu klienta bankowości prywatnej znajdujemy przede wszystkim inwestycje z gwarancją kapitału, obligacje skarbowe oraz lokaty.
– Kryzys zweryfikował również oczekiwania klientów co do stopy zwrotu z wszystkich tych produktów – mówi Tomasz Pol. – Jednak zamożnym klientom wciąż nie brakuje odwagi w inwestycjach. Dla części portfela ryzykownego klienci szukają nowych możliwości inwestowania.Dzisiaj dużym zainteresowaniem cieszą się przede wszystkim inwestycje na rynku walutowym – podkreśla.
Nadal w decyzjach inwestycyjnych wielu klientów dominuje tzw. efekt ukąszenia węża, czyli lęk przed kolejną stratą i związane z tym unikanie ryzyka. – Dlatego lokują środki w produkty bezpieczne, przynoszące niewielki zysk. Część klientów tego segmentu wykorzystała ten okres do inwestycji bezpośrednich, np. przejęcia udziałów w spółkach – mówi Przemysław Gołębiewski, zastępca dyrektora departamentu bankowości klientów zamożnych w Fortis Banku. – Zauważamy rosnące zainteresowanie funduszami inwestycyjnymi i nadchodzącymi ofertami IPO, na przykład PGE – dodaje.
[srodtytul]Weryfikacja[/srodtytul]
Wygląda na to, że bessa nauczyła milionerów dywersyfikowania swoich inwestycji. – Coraz powszechniejsze jest nieinwestowanie wszystkich środków w nawet najbardziej perspektywiczny produkt, co uważamy za zmianę pozytywną. Część klientów pozostaje wierna wyłącznie produktom depozytowym, podczas gdy inni inwestują bardzo agresywnie. Większość klientów stara się jednak różnicować swoje inwestycje, aby móc czerpać z różnych możliwości osiągnięcia zysku – mówi Radosław Czachorowski z Kredyt Banku. – Widać wzrost edukacji klientów w zakresie zarządzania portfelem. Już nie zdarzają się tacy, którzy 80 proc. lokują w inwestycjach o wysokim ryzyku, a co ważniejsze, nie dają się namówić na takie rozwiązania – zauważa Marzena Pietrzak z Alior Banku.
Swoją moc straciły jednocześnie inne hasła. Na przykład to o samych zaletach długoterminowego inwestowania. – Przekonanie doświadczonego inwestora do tego, że inwestycje z udziałem akcji o dalekim horyzoncie przyniosą wyższe zyski niż depozyt tradycyjny, jest dużym wyzwaniem – podkreśla Tomasz Pol z Citi Handlowy.