Fundusze zrównoważone i stabilnego wzrostu tracą na znaczeniu. Na koniec października zgromadzonych w nich było w sumie ok. 27 mld zł, czyli niespełna 30 proc. aktywów TFI. Trzy lata temu odsetek sięgał 53 proc. Klienci coraz mniej chętnie kupują takie fundusze. Podczas gdy dotychczasowe tegoroczne saldo wpłat i wypłat w TFI jest dodatnie, w funduszach mieszanych umorzenia jednostek wyraźnie przeważają nad zakupami. Co więcej, kolejne TFI zachęcają, by zamiast funduszy mieszanych kupować w odpowiednich proporcjach podmioty akcyjne i obligacyjne czy pieniężne.
[srodtytul]Korzyści dla klienta[/srodtytul]
Przedstawiciele TFI przekonują, że w razie giełdowych spadków, klient będzie mógł wycofać pieniądze jedynie z funduszu akcji, a część ulokowana w bezpiecznym będzie dalej pomnażana. Albo odwrotnie. – W sytuacji kiedy klient musi wycofać się z części inwestycji, może to zrobić np. w ramach funduszu osiągającego zyski. Wówczas jego postrzegana strata jest mniejsza. Pozostałe pieniądze zostają w drugim funduszu i mogą czekać na odrobienie strat – mówi Marcin Bednarek, członek zarządu BPH TFI, jednego z tych, które opowiadają się za strategią wyboru dwóch funduszy w miejsce mieszanego.
Takie rozwiązanie nie jest jednak pozbawione wad. Inaczej niż w funduszu mieszanym czy stabilnego wzrostu, nikt za klienta nie dostosowuje poziomu alokacji w akcjach (w ramach dozwolonych widełek) w zależności od zmieniających się warunków rynkowych.
– Klient musi samodzielnie dokonywać odpowiedniej, okresowej realokacji środków – przyznaje Marcin Bednarek. Oczywiście, do tego rozwiązania niezbędne jest, aby towarzystwo posiadało wszystkie swoje fundusze w ramach jednego parasola – zaznacza. Fundusz parasolowy zazwyczaj zwalnia z opłaty manipulacyjnej przy przenoszeniu środków między subfunduszami oraz pozwala kumulować zyski i straty do opodatkowania taksą Belki.