W kraju, który będzie przyjmował unijną walutę, nie powinno być ani jednej osoby, która nie będzie wiedziała, co to jest euro, ile złotych będzie musiała wymienić na jedną europejską monetę, jaka będzie jej siła nabywcza i jak liczyć ceny, aby nieuczciwi sklepikarze nie wykorzystali faktu wymiany walut dla szybkiego, ale nieuczciwego zarobku.
Unia pomoże W edukowaniu społeczeństwa pomoże nam – także finansowo – Unia Europejska. Tak było np. u naszego południowego sąsiada, który wspólną walutę przyjął w tym roku. Koszty kampanii informacyjnej na Słowacji podzielili pomiędzy siebie tamtejszy bank centralny i rząd.
Igor Barat, pełnomocnik słowackiego rządu ds. przyjęcia euro, oszacował, że kampania informacyjna kosztowała tam 6,5 mln euro, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca dało zaledwie 1,5 euro. 60 proc. tej kwoty pokrył rząd, resztę bank centralny. W jego opinii jednak były to dobrze wydane pieniądze, bo o ile jeszcze w maju 2006 roku blisko połowa społeczeństwa nie miała pojęcia o euro, w grudniu ubiegłego roku, na dwa tygodnie przed wejściem do unii walutowej, 90 proc. Słowaków deklarowało, że na temat euro wie już wszystko. Dane na ten temat publikuje na swoich stronach internetowych bank centralny Słowacji.
Jednak, aby taki efekt osiągnąć, aby dotrzeć do każdego obywatela, trzeba wykorzystać wszelkie dostępne środki – w tym także media i zewnętrzną reklamę. Poza tym Słowacy rozsyłali również do gospodarstw domowych listy, broszury, kalkulatory, które umożliwiały przeliczanie koron na euro.Bardzo dobrym pomysłem okazało się uruchomienie specjalnej strony internetowej oraz infolinii.
[srodtytul]„Zmieniamy walutę, nie cenę”[/srodtytul]