Na stronie internetowej norweskich służb skarbowych, na których każdy może sprawdzić wynagrodzenia każdego pracownika w Norwegii, opublikowane zostały także dane o dyrektorze ds. handlu i dyrektorze ds. finansów spółki PGNiG Norway. Każdy z nich zarobił w zeszłym roku 2,8 mln koron brutto (ok. 1,5 mln koron netto). W polskiej walucie to kwota ok. 750 tys. zł dla każdego. Dla porównania prezes PGNiG Michał Szubski odebrał w zeszłym roku w sumie 454 tys. zł. Tymczasem zgodnie z ustawą kominową szefowie spółek zależnych należących do firm z większościowym udziałem Skarbu Państwa nie mogą zarobić miesięcznie więcej niż czterokrotność średniej krajowej. W tym roku to ok. 13,3 tys. zł, zatem roczne uposażenie prezesa spółki z grupy PGNiG może wynieść ok. 160 tys. zł brutto.
Rzeczniczka PGNiG Joanna Wasicka-Zakrzewska wyjaśniła, że płace w całej spółce PGNiG Norway odpowiadają wynagrodzeniom wszystkich osób pracujących w Norwegii w sektorze naftowym. – Obaj pracownicy są kluczowi z punktu widzenia zarządzania norweską działalnością Grupy PGNiG i wykazali się odpowiednimi kompetencjami – dodała. W spółkach Skarbu Państwa stosuje się różne sposoby omijania ustawy kominowej. Tym bardziej że różnica między wynagrodzeniami w spółkach państwowych i tymi na wolnym rynku w danym sektorze może być znacząca.
To dlatego ustawa kominowa, która ma już dziewięć lat, wzbudza tyle kontrowersji. Propozycja zniesienia obecnych limitów wynagrodzeń i zróżnicowanie ich m.in. w zależności od wielkości firm oraz osiąganych przez nie wyników znalazła się w pierwszym, tzw. dużym, projekcie nowelizacji ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, ale projekt zawetował prezydent – właśnie ze względu na elementy dotyczące płacowych kominów.
Ministerstwo Skarbu przygotowało więc kolejną nowelizację, okrojoną z przepisów dotyczących płac państwowych menedżerów – i tym razem obyło się bez sprzeciwu Lecha Kaczyńskiego, zmieniona ustawa weszła w życie. Jednocześnie resort skarbu zarzucił prace nad choćby częściową modyfikacją ustawy kominowej.