Giełdowy handel energią elektryczną? Choć dopiero jesienią w życie wchodzą przepisy, które zobowiązują spółki, aby 15 proc. energii wprowadzanej na rynek hurtowy kierowały właśnie na giełdę, w branży znów robi się gorąco. Jutro w Sejmie firmy energetyczne mają opowiedzieć posłom o tym, w jaki sposób przygotowują się do nadchodzących zmian. Ustawa znacznie zmieni obraz rynku. Teraz obrót hurtowy odbywa się głównie dzięki kontraktom dwustronnym. Spółki, powołując się na tajemnicę handlową, nie chcą ujawniać cen, po jakich odbywa się sprzedaż prądu w hurcie.
[srodtytul]Na razie przejrzystości brak[/srodtytul]
– Nie jest tajemnicą, że nowe przepisy – o ile uda się je faktycznie wyegzekwować – nie będą korzystne dla największych trzech grup (chodzi o Polską Grupę Energetyczną, Tauron Polska Energia i Eneę – red.). W ich interesie leży obejście nowych przepisów i utrzymanie obowiązujących zasad handlu. Najkorzystniejszy dla nich jest układ, w którym spółki obrotu kupują energię od elektrowni w ramach grupy kapitałowej, a nie na wolnym rynku. W efekcie czasem nie było wiadomo, ile faktycznie zapłaciły za zakupioną energię. Nowe przepisy mają to zmienić. I oby tak się stało – mówi Filip Elżanowski, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego.
[srodtytul]Uda się obejść?[/srodtytul]
Nieoficjalnie się mówi, że spółki, chcąc uniknąć konieczności sprzedaży energii na giełdzie, już teraz starają się podpisywać kontrakty handlowe na kilka lat. Mogłyby wtedy dowodzić, że prąd już sprzedały, więc wprowadzanie energii na rynek giełdowy nie wchodzi w grę. – To będzie jednym z tematów, które chcemy poruszyć – mówi Andrzej Czerwiński, przewodniczący podkomisji do spraw energetyki, działającej przy Komisji Gospodarki.