Pierwsza marcowa sesja w 2010 r. na rynkach akcji w Europie rozpoczęła się porannymi umiarkowanymi zwyżkami indeksów oraz lekko pozytywną informacją o minimalnym wzroście indeksów aktywności przemysłu (PMI) w strefie euro oraz w Polsce. Luty natomiast zakończył się kiepskimi informacjami, czyli takimi, jakie w sumie przeważały w tym miesiącu. Na koniec miesiąca pojawiły się bowiem znów słabe informacje z USA: znaczny spadek liczby sprzedanych używanych domów i nieoczekiwana znaczna strata kwartalna American International Group (AIG).
Ale dzięki temu, że było gorzej, było nieco… lepiej. Bo styczeń i luty były per saldo kiepskie, więc i wyceny akcji dzięki temu stały się jednak nieco bardziej racjonalne niż na koniec 2009 roku. Nadal jednak nie jest specjalnie tanio. Kupno akcji po obecnych cenach na bardzo długi termin (np. dziesięć lat i więcej) wydaje się racjonalne, ale nie musi to oznaczać, iż będzie to opłacalne w krótszym czy średnim horyzoncie. Tym większe jest więc znaczenie odpowiedniej strategii inwestycyjnej każdego inwestora i selekcji poszczególnych papierów w przypadku zarządzających portfelami i funduszami.
[srodtytul]Koniunktura[/srodtytul]
Można zażartować, że to zaskakująco śnieżna i mroźna zima 2009/2010 (w Europie i na znacznym obszarze Stanów Zjednoczonych) ostudziła entuzjazm inwestorów, który wcześniej - w roku 2009 - prowadził do spektakularnego wzrostu indeksów rynków akcji. Jednak, choć wspomniane trudne warunki pogodowe na pewne zaszkodziły nieco koniunkturze, to najistotniejszym procesem, który miał negatywny wpływ na nastroje rynkowe na świecie, było w styczniu i lutym 2010 r. stopniowe zwiększanie świadomości skali i konsekwencji olbrzymiego zadłużenia szeregu państw. Z fazy recesyjnej lat 2007-2009 światowy kryzys przechodzi na naszych oczach w fazę zadłużeniową.
To rachunek za "wydrukowane" ożywienie gospodarek, koszty osłabienia koniunktury i mniejsze wpływy podatkowe. W sposób spektakularny wspomnianą zmianę faz kryzysu obwieściły najpierw tarapaty Dubaju, a potem Grecji. Zwłaszcza problemy tego drugiego kraju zwróciły uwagę na potencjalne problemy wielu innych państw, w tym ze strefy euro. Nadal kluczowym problemem gospodarek pozostaje też bezrobocie. Jego stopy są bardzo wysokie - w Europie i USA sięgają około 10 proc., a w Polsce: niemal 13 proc. Nadal zła sytuacja na amerykańskim rynku pracy stała się zresztą powodem znacznego spadku popularności rządzącego od roku prezydenta Baracka Obamy.