PKO BP dla sfinansowania przejęcia Banku Zachodniego WBK mógłby przeprowadzić jeszcze jedną emisję z prawem poboru – wynika z naszych informacji. – Ta polska spółka ma dziś taki sam dostęp do pieniędzy inwestorów jak np. hiszpański Santander. Ubiegłoroczna emisja akcji zakończyła się dużą nadsubskrybcją – mówi osoba związana z rządem. Według niej w grę wchodziłoby również pozyskanie pasywnych inwestorów finansowych, jak otwarte fundusze emerytalne czy PZU.
[srodtytul]Kupić, podzielić i sprzedać[/srodtytul]
Inny nasz rozmówca dodaje, że w konsorcjum mogłyby uczestniczyć także podmioty niefinansowe, np. Polkomtel (kontrolowany m.in. przez KGHM, PGE i PKN Orlen). – To mało realne. Taka transakcja musiałaby być oparta w pełni na komercyjnych przesłankach, bo w bankowości nie ma mowy o wymachiwaniu szabelką – tłumaczy jednak osoba związana z transakcją.
By móc wytłumaczyć inwestorom korzyści z udziału PKO Banku Polskiego w tej transakcji, jej pomysłodawcy pomyśleli także o potencjalnym szybkim zysku z tej operacji. – Trzeba pamiętać, że fuzja ma sens, jeśli daje efekty synergii. W tym przypadku mielibyśmy korzyść wynikającą ze wzrostu przychodów, ale trzeba by też znaleźć synergię kosztową – mówi nasz rozmówca.
Gdyby doszło do połączenia obu banków, te oddziały, które się pokrywają i które mają gorsze wskaźniki rentowności, mogłyby być sprzedane w ramach części przedsiębiorstwa bankowego innym inwestorom (podobnie jak miało to miejsce w przypadku fuzji Pekao i Banku BPH, gdzie logo i część oddziałów kupił amerykański GE Money). – By wszystko zostało w polskich rękach, tę część BZ WBK mogłyby przejąć banki spółdzielcze – uważa osoba z kręgów rządowych.