Dokładnie dwa lata temu szykujące się do giełdowego debiutu Zakłady Azotowe Tarnów sprzedawały akcje inwestorom. Na chętnych czekało nieco ponad 15,1 mln nowych papierów serii B, które oferowano po 19,5 zł. Cenę emisyjną ustalono więc blisko dolnej granicy widełek (18,8–22,6 zł). Mimo to i choć tarnowskie Azoty były pierwszą od 1,5 roku spółką Skarbu Państwa wchodzącą na GPW, zainteresowanie walorami wśród inwestorów instytucjonalnych, dla których przeznaczono 75 proc. oferty, łagodnie rzecz ujmując, nie było oszołamiające. Papiery udało się uplasować na rynku w dużym stopniu dzięki temu, że znaczące pakiety kupiły kontrolowane przez MSP spółki PGNiG i Ciech. Pierwsza z nich nabyła za 78 mln zł 4 mln akcji (ponad 10 proc. ogółu), druga – za 50 mln zł – 2,56 mln (6,5 proc.). Gdyby ustalono inne proporcje między transzami, interwencja obu tych firm nie byłaby konieczna, ponieważ inwestorzy indywidualnie znacznie chętniej kupowali akcje tarnowskich zakładów. Redukcja zapisów w tej transzy wyniosła 49,6 proc. Kierowany wówczas przez Mirosława Kochalskiego Ciech niedługo potem deklarował nawet, że chce przejąć pakiet większościowy Azotów Tarnów. Gotów był wydać na ten cel 400–500 mln zł. Życie potoczyło się jednak zupełnie inaczej. Dziś Ciech nie posiada już ani jednej akcji małopolskich zakładów. Cały kupiony w połowie 2008 r. pakiet sprzedał kilka tygodni temu, aby zredukować zadłużenie. Był to zresztą jeden z warunków porozumienia o restrukturyzacji długu, jakie spółka zawarła z bankami. Chociaż w 2009 r. Azoty Tarnów wypłaciły dywidendę, inwestycja w akcje przedsiębiorstwa zupełnie nie opłaciła się Ciechowi. Stracił na niej w sumie ponad 5 mln zł. PGNiG wciąż ma akcje Azotów Tarnów. [/ramka]
[ramka][b]Andrzej Pawłowski - dyrektor inwestycyjny i członek zarządu Skarbiec TFI[/b]
Informacja o nawet około 20-proc. udziale KGHM, spółki ze Skarbem Państwa w akcjonariacie, w ofercie prywatyzowanego Tauronu raczej nie jest pozytywnym sygnałem dla potencjalnych chętnych na te akcje. Może bowiem być odczytana jako wyraz obaw o domknięcie księgi popytu. Równocześnie jeśli ograniczenie przez KGHM free floatu Tauronu utrudni wejście tej spółki do WIG20, krajowe i zagraniczne instytucje, które za benchmark dla funduszy przyjmują nasz indeks blue chips, będą mieć mniejszą zachętę do kupowania tych akcji. Zapewne również przez inwestorów zainteresowanych KGHM ta informacja nie zostanie przyjęta entuzjastycznie. Tauron nie bardzo bowiem pasuje to profilu działalności Polskiej Miedzi. A dzisiaj w opinii rynku spółki powinny raczej iść w stronę węższej specjalizacji i tego, na czym znają się najlepiej.
[b]Robert Maj - analityk KBC Securities [/b]
Wejście KGHM w biznes energetyczny jest pożądane. Jeżeli spółka byłaby w stanie wytworzyć prąd we własnym zakresie, z pewnością obniżyłoby się ryzyko blackoutu. Tym bardziej że prognozy mówią o szybkim wzroście zużycia prądu w Polsce. Jednak drogę, jaką wybiera, oceniłbym jako niewłaściwą. Około 1 mld zł KGHM znajdzie zapewne bez konieczności zadłużenia, jednak to ograniczy jego inne potencjalne inwestycje, zapewne efektywniejsze. Tauron wymaga dogłębnej restrukturyzacji, wiele trzeba w tej spółce uporządkować, co pochłania czas i kapitał. Choć inwestorzy już od pewnego czasu znają plany KGHM w tym zakresie, spodziewam się, że informacja o możliwym sporym udziale w ofercie może się negatywnie odbić na notowaniach tej spółki. Znacznie efektywniejsza dla KGHM jest droga, którą koncern zaczął obierać już jakiś czas temu, czyli tworzenie elektrowni w ramach joint venture z Tauronem. [/ramka]