Wtorkowa sesja przyniosła wzrost na rynku narodowych funduszy inwestycyjnych, mimo depracjacji na głównym parkiecie akcji. Takie zachowanie rynku zazwyczaj świadczy o stabilności i mocnych podstawach fundamentalnych, choć w przypadku NFI raczej trudno zaakceptować ten argument. Nie skłaniają bowiem do tego ujawnione niedawno wyniki finansowe za trzeci kwartał, a także obniżane prognozy wyników rocznych. Sytuacja tego parkietu jest jednak specyficzna, a twierdzenie, że rządzi się on swoimi prawami, stało się już banałem. Normalnie jednak trudne byłoby do zrozumienia tak duże zaangażowanie podmiotów instytucjonalnych w wybrane firmy i kupowanie ich podczas transakcji pakietowych po cenach wyższych niż na fixingu. Jednak jak się wydaje, takie właśnie informacje działają pobudzająco na rynek i nakręcają koniunkturę. Nie można się bowiem raczej spodziewać, że w ostatnim kwartale wyniki będą lepsze, zwłaszcza że portfele mniejszościowe będą przeszacowywane na podstawie ostatnich raportów finansowych. Innym specyficznym elementem tego rynku jest mniejsze bądź większe skorelowanie notowań funduszy z giełdową wyceną powszechnych świadectw udziałowych. Ważny jest zwłaszcza fakt utraty ważności przez PŚU z końcem roku, a w konsekwencji ujawnienie wszystkich większych akcjonariuszy NFI. Tymczasem jednak najprawdopodobniej realizowany będzie ten sam scenariusz, choć trzeba się liczyć z faktem, że dynamika aprecjacji ostatnio osłabła, a z technicznego punktu widzenia rynek osiągnął stan wykupienia, co ograniczyło także potencjał wzrostowy. Obecnie jako bariera podażowa może zadziałać poziom ostatniego lokalnego szczytu ok. 78 pkt., najbliższym natomiast potencjalnym obszarem wsparcia mogą okazać się okolice ok. 72-75 pkt., gdzie znajduje się ostatnie okno hossy.
.