Akcjonariusze coraz lepiej dbają o swoje interesy
Zdarza się, że szefowie spółek z dnia na dzień tracą posady, dochodzi nawet do wymiany całego składu zarządu.W gabinetach prezesów europejskich spółek zrobiło się jeszcze bardziej nerwowo niż dotychczas. Coraz bardziej depczą im po piętach akcjonariusze domagający się zwiększania wartości swoich udziałów. To zjawisko można też dostrzec na polskim rynku, o czym świadczą zmiany na stanowiskach prezesów kilku spółek.Do niedawna z tak aktywnego podejścia znani byli głównie udziałowcy spółek amerykańskich. W Europie za czarną owcę przez pewien czas uchodził Martin Ebner, który prześladował kierownictwo Union Bank of Switzerland, domagając się coraz lepszych wyników.Teraz pod presją inwestorów znaleźli się szefowie takich potentatów, jak Hoechst, Siemens, Philips, Alcatel, Telecom Italia czy British Airways. Hoechst chce sprzedać niektóre swoje fabryki i prowadzi rozmowy w sprawie fuzji z francuskim konkurentem Rhone-Poulenc. Za kulisami tych poczynań kryje się postać Christiana Strengera, szefa DWS, funduszu powierniczego kontrolowanego przez Deutsche Bank, zarządzającego aktywami w wysokości 95 mld USD.Strenger spowodował zmiany nie tylko w koncernie Hoechst, ale także dał się we znaki menedżerom Siemensa i potężnego detalisty Metro, wymuszając restrukturyzację tych firm. Heinrich von Pierer, prezes Siemensa, niedawno ogłosił zamiar pozbycia się aktywów o wartości ponad 10 mld USD.Kłopoty ma też kierownictwo British Airways, reklamujących się jako "Ulubiona światowa linia lotnicza". Co z tego, skoro od początku roku cena akcji BA spadła o 50 proc., a dla inwestorów jest to decydujący czynnik. Udziałowcy zarzucają prezesowi Bobowi Aylingowi, że dotąd nie udało mu się zrealizować ogłoszonej ponad dwa lata temu strategii międzynarodowej ekspansji.Operujące w Holandii fundusze emerytalne, dysponujące aktywami w wysokości 42 mld USD w tamtejszych spółkach, postanowiły zaprowadzić porządek w firmach objętych głównym indeksem giełdy w Amsterdamie (Amex).Philipsowi dostało się za ukrywanie szczegółów programu opcji dla kierownictwa spółki o wartości 125 mln USD. Inwestorów irytuje też, że wszelkimi sposobami (poison pill - zatruta pigułka) próbuje się ono bronić przed przejęciem Philipsa przez inną firmę. Wynika to z przekonania, że ewentualne rozczłonkowanie holenderskiego giganta korzystnie wpłynęłoby na wartość dotychczasowych elementów składowych. Ostatnio prezes tego koncernu, Cor Boonstra, obwieścił plan zamknięcia jednej czwartej z 230 fabryk koncernu na całym świecie."Business Week" uważa, że na poziom aktywności inwestorów wpłynęły takie czynniki, jak kryzys azjatycki, słabnące tempo rozwoju gospodarki zachodnioeuropejskiej oraz bardzo bliska perspektywa wspólnej waluty. Z początkiem 1999 r. ceny akcji spółek na obszarze unii walutowej będą podawane w euro. Inwestorzy będą mogli porównywać stopy zwrotu nie tylko w obrębie poszczególnych krajów.
A.T.