Zyski i straty w tej samej walucie

Euro będzie przebojem nowego roku. Jedni już liczą przyszłe straty, drudzy - zyski.Wielka Brytania nie wejdzie do strefy wspólnej waluty, ale Londyn chciałby zachować pozycję głównego centrum finansowego. Sylwestra na stanowiskach pracy spędzi tam ok. 30 tys. osób, które zatroszczą się, by konwersja (przejście na rozliczenia w euro) przebiegła bez potknięć.Od nowego roku we wspólnej walucie będą notowane akcje i obligacje. Przedstawiciele Banku Anglii jeżdżą po całym świecie i przekonują, że City, dzielnica finansowa Londynu, jest gotowe bez strat stawić czoło nowym wyzwaniom.Z funtem szterlingiem może być gorzej. Pojawiły się opinie sugerujące niebezpieczeństwo marginalizacji tej zasłużonej waluty, jej zepchnięcia na poziom "bananowy". Takie ryzyko powstanie, jeśli Wielka Brytania przez zbyt długi czas zdecyduje się pozostać poza unią walutową. Jim Cronin, wiceprezes Alstom, w rozmowie z dziennikarzem "Financial Timesa" powiedział, że firmy, które nie będą przeprowadzać rozliczeń w euro, znajdą się w gorszej sytuacji niż stosujący to ich konkurenci, gdyż będą zmuszone korzystać z dodatkowych transakcji zabezpieczających.Według dość powszechnego przekonania, wspólna waluta stworzy nowe możliwości firmom sektora finansowego, bowiem zmniejszą się koszty transakcji ponadgranicznych, związane z koniecznością zamiany jednej waluty na drugą. Łatwiejsze będzie też dotarcie do nowych klientów. Jednak do pełni szczęścia konieczne jest zniesienie barier wewnętrznych w poszczególnych krajach Unii w postaci rozmaitych regulacji ograniczających zakres prawdziwie wolnej konkurencji.Producentom i konsumentom grozi kac, bynajmniej nie na skutek nadużycia francuskiej specjalności rodem z Szampanii. Ceny podawane we wspólnej walucie umożliwią porównanie obciążeń nabywców dóbr w poszczególnych krajach strefy euro. Dresdner Kleinwort Benson dokonał analizy cen produktów w 6 państwach. W 16 przypadkach (na 21) różnice cen przekraczały 65%, w tym w 10 zbliżyły się do 100%. Największe dysproporcje zanotowano w przypadku wód mineralnych, herbaty, herbatników, mleka i makaronów.W Niemczech koszyk tych samych produktów jest o 37% droższy niż w Hiszpanii. Według DKB, w najbliższych trzech latach ceny hurtowe produktów spożywczych i sprzętu gospodarstwa domowego w Niemczech obniżą się co najmniej o 10%, w Hiszpanii zaś wzrosną w granicach 10-15%, ale różnice i tak nie znikną.Ewolucja cen najbardziej dokuczy firmom działającym na rynkach międzynarodowych. Dotyczy to m.in. Nestle i Unilevera. Firmy te mają mocną pozycję na rynku niemieckim, gdzie - jak dotąd - uzyskują wyższe ceny niż w innych krajach. Stracą, kiedy ich produkty sprzedawane w Niemczech zaczną tanieć.Ceny będą także problemem Europejskiego Banku Centralnego, który ze swojej wieży (Eurotower) we Frankfurcie nad Menem ma czuwać nad ich stabilnym poziomem. Personel EBC to najbardziej zapracowani ludzie między Renem a Odrę. Jest to zaskakujące z uwagi na przysłowiową pracowitość gospodarzy, ale też zrozumiałe, jeśli zestawimy potencjał siły żywej banku europejskiego z możliwościami narodowych banków centralnych. W EBC pracuje 570 osób, w instytucjach narodowych zaś blisko sto razy tyle.Liczy się jednak siła przebicia i dobry start. Wim Duisenberg, prezes EBC, zaskarbi sobie życzliwość wielu osobistości i zwykłych zjadaczy chleba, jeśli dla ratowania koniunktury zdecyduje się na obniżkę oprocentowania. Niska inflacja w krajach przyszłej unii walutowej oraz gorsze prognozy dynamiki PKB stwarzają taką możliwość.

ANDRZEJ TUSZYŃSKI