Elektrim zdegradowany, ale nadal do kupna
Wysokie realne stopy procentowe w Polsce grożą w 1999 r. załamaniem wzrostu gospodarczego, eksportu i wpływów budżetowych. W dyskusji na temat stopnia ryzyka, wiążącego się z deficytem płatności bieżących, rację ma Ministerstwo Finansów, nie obawiające się jego wzrostu nawet do 6% - twierdzi w pesymistycznej ocenie polskiej sceny makroekonomicznej (i nie lepszej - rynku kapitałowego) Credit Suisse First Boston.Po burzliwym spotkaniu przedstawicieli Elektrimu z inwestorami, jakie odbyło się w minionym tygodniu w Londynie, CSFB nadal zaleca kupować akcje tej spółki, ale usunął ją z listy czołowych rekomendacji regionalnych, na której obecnie pozostał samotnie węgierski MOL.Na liście spółek "odpornych na Rosję" utrzymano Prokom i Exbud (obie spółki do kupna), a w makroregionalnym omówieniu banków za najatrakcyjniejszy polski bank uznano BIG-BG (trzymaj), stwierdzając, że choć podejmowana przezeń energiczna rozbudowa sieci detalicznej i wejście w nową dziedzinę usług, jaką jest zarządzanie funduszami emerytalnymi, obciąży zyski w latach 1999-2000, to jego strategia jest fundamentalnie zdrowa, a w 2001 r. powinna przynieść duży wzrost zysku.Mimo że rekomendacje "kupuj" otrzymało aż 9 spółek giełdowych, w analizie strategii na rynku akcji CSFB wyraża się na temat Polski w minorowych nastrojach. Węgry są we wzorcowym portfelu nowych rynków europejskich przeważone w stosunku 1,45 do regionalnego wskaźnika IFC, Czechom przyznano alokację neutralną, a Polskę "niedoważono" (0,88), co plasuje nas w niezdrowym towarzystwie równie "niedoważonej" (0,3) Rosji.TP SA - według analityków Credit Suisse First Boston - będzie borykać się z tymi samymi problemami, jak wiele innych wielkich polskich spółek po prywatyzacji: koniecznością restrukturyzacji, bez której nie sprosta ambitnym oczekiwaniom wzrostu zysków. Nie wiadomo też, czy i kiedy udziały w niej obejmie zagraniczny partner strategiczny, zwłaszcza że perspektywy wzrostu zysków wyglądają "w najlepszym przypadku na trudne".Wśród czynników makroekonomicznych, jakie będą wpływały na efekty finansowe spółek giełdowych, wymieniono zaskakująco niską prognozę przyszłorocznego wzrostu gospodarczego (ocenianego jedynie na 3%), zaostrzającą się konkurencję w rozdrobnionym sektorze bankowym, która - zwłaszcza ze strony nowo wchodzących do Polski banków zagranicznych - będzie bardzo brutalna. Powtórzono także ostrzeżenie, że mniejsze polskie spółki przemysłowe będą miały ciężką przeprawę z działającymi w ich gałęziach wielkimi konkurentami z Europy Zachodniej.W analizie CSFB znajdują się jednak dwie wiele mówiące tabele, wskazujące na zależność wyników gospodarczych Polski, Czech i Węgier od realnego kursu ich waluty w stosunku do marki. Od sierpnia złoty i korona ostro poszły w górę, forint zaś spadł. Zdaniem CSFB, władze nie powinny były dopuścić do takiego umocnienia złotego, bowiem przy dużym udziale surowców i wyrobów o niskim stopniu przetworzenia, polski eksport jest znacznie bardziej wrażliwy na efekty kursowe niż czeski czy węgierski.Zarówno Czechy, jak i Polska - stwierdzają analitycy CSFB - pilnie potrzebują znacznie niższych stóp procentowych i niższego kursu walut. Zdaniem tego banku, Rada Polityki Pieniężnej nie może zbyt długo zwlekać z obniżeniem stóp, gdyż grozi to w 1999 r. załamaniem wzrostu gospodarczego, eksportu i wpływów budżetowych. Zamiast "przyduszać gospodarkę obecnymi nadzwyczaj wysokimi stopami procentowymi - twierdzi on - władze będą musiały pogodzić się ze wzrostem deficytu płatności bieżących".Zdając sobie sprawę z rozterek RPP, Credit Suisse First Boston zgadza się z Ministerstwem Finansów, iż przy zadłużeniu Polski, dochodzącym nawet do 6% PKB, deficyt ten nie będzie poważniejszym zagrożeniem, wyraża też nadzieję, że 9 grudnia Rada obniży stopy procentowe o 0,5 pkt. proc. lub nawet bardziej.
MARIUSZ KUKLIŃSKI
(Londyn)