Chłodnym okiem
Kenneth Arrow, noblista ekonomii w 1972 roku, zauważył, że rozwój kapitalizmu był możliwy dzięki wzajemnemu zaufaniu stron prowadzących interesy. O zaufaniu można powiedzieć, że jest spoiwem przyspieszającym obrót gospodarczy i wyręczającym niektóre instytucje gospodarki rynkowej, na przykład czek, kredyt bądź wręcz bank. Można także postawić tezę, że instytucje rynkowe powstawały w równej mierze dzięki potrzebie tworzenia wyspecjalizowanych i uniwersalnych usług, jak i w wyniku nadwerężonego zaufania wobec kontrahentów.Transformacja polega na zmianie systemu gospodarczego i tworzeniu instytucji gospodarki rynkowej. Nie będzie ona pełna, jeżeli nie obejmie zachowań i obyczajów osób oraz instytucji, działających w gospodarce, a nabytych w poprzednim systemie. Zaufanie do uczestników gry gospodarczej jest jednym z najważniejszych punktów katalogu spraw z zakresu psychologii, które trzeba zmieniać. Zaufania nie można zadekretować, a jego budowanie jest żmudnym procesem edukacji społecznej.Zaufanie ma to do siebie, że buduje się je mozolnie latami, a można je utracić w ciągu bardzo krótkiego czasu. To, co się wydarzyło na parkiecie GPW ostatnio, jest przykładem takiej sytuacji. Jej tło, nie wnikając w szczegóły, ma wymiar znacznie szerszy niż jednostkowa sprawa spółki.W społeczeństwie polskim ukształtowało się, częściowo pod wpływem wydarzeń historycznych, pobłażanie dla naruszania prawa lub działań na pograniczu prawa. Tak samo jak przejeżdżanie samochodem przy czerwonym świetle, toleruje się różne występki i przestępstwa pospolite, usprawiedliwiając to małą szkodliwością. Drobne cwaniactwo w wielu środowiskach jest normą i rzadko budzi sprzeciw i otwarte potępienie. Zachowania z innych dziedzin życia przenosi się na grunt gospodarczy. Drobny przekręt podatkowy, praca na czarno, fikcyjna faktura, cóż to wielkiego!Nie twierdzę, że w rozwiniętych gospodarkach rynkowych nie ma przekrętów, szarej strefy, oszustw, afer itd. Panują tam jednak surowe reguły moralne i wszelkie nieprawidłowości są piętnowane i w sposób bezwzględny zmierza się do ich likwidacji.Jeżeli ktoś popełnił błąd, którego efektem jest podważenie zaufania do instytucji rynku kapitałowego, to należy dokładnie wyjaśnić mechanizm całego zdarzenia i winnego przykładnie ukarać, nawet jeżeli kara ma być niewspółmierna do winy. Jeżeli sprawa się rozejdzie po kościach, tak jak było to z wieloma aferami gospodarczymi, to utracone zaufanie bardzo długo nie zostanie odbudowane. Strategia tolerancji dla naruszających reguły nie popłaca w dłuższym okresie. Rozmycie sprawy niczego nie rozwiąże, natomiast właściwe jej zakończenie może wiele uratować.Zauważmy, że reakcje inwestorów zagranicznych były bardziej zdecydowane niż krajowych. Wielu z nich nie bardzo wiedziało, o co naprawdę chodzi. Stanowi to, moim zdaniem, potwierdzenie poprzednich wywodów o potrzebie przebudowy mentalności.Można zaryzykować tezę, że została utracona bezcenna cecha rynku. Dotychczas mówiło się i pisało za granicą, że do polskiego rynku kapitałowego można mieć zaufanie. Miał opinię bezpiecznego, przejrzystego i dobrze regulowanego. To go wyróżniało wśród krajów regionu. Na odzyskanie takiej opinii trzeba będzie ciężko pracować i starać się nie dopuszczać do podobnych skandali w przyszłości. Okazuje się, że nawet regulacje uznane za bezpieczne mogą być nieskuteczne.
BOHDAN WYŻNIKIEWICZ Instytut Badań nad Gospodarką Rynkoweą