Polscy eksporterzy wobec kryzysu w Rosji

O problemach polskich firm handlujących z Rosją decydują: poważne ograniczenie zakupów konsumpcyjnych obserwowane w tamtym kraju od połowy września oraz niesprawność banków. Takie są konkluzje Biura Radcy Handlowego w Moskwie.Spadek siły nabywczej dochodów Rosjan wywołany rozpoczętym w sierpniu kryzysem jest oceniany na 30%. Wrześniowe zakupy były mniejsze od sierpniowych o 4,5%, a od notowanych we wrześniu 1997 r. o 3,8%. Nawet niektóre podstawowe artykuły żywnościowe dotąd przez Rosję importowane okazywały się zbyt drogie dla jej mieszkańców.Barter dla zdeterminowanychW strukturze polskiego eksportu do Rosji dominują towary rolno--spożywcze (42,2%). Importujemy głównie surowce mineralne (ropę naftową, gaz i ich pochodne). Eksporterami są w ogromnej większości firmy prywatne (90,2%). W imporcie jest niemal odwrotnie - aż 78,5% przypada na przedsiębiorstwa sektora publicznego.Rosjanie zachęcają polskich eksporterów do handlu barterowego, podobne recepty daje zresztą także nasze Ministerstwo Gospodarki. BRH w Moskwie ostrzega jednak, że negocjowanie transakcji wymiennych jest trudne (głównie z przyczyn formalnych). Nie jest rzeczą łatwą także znalezienie towaru, który mógłby być przedmiotem wymiany. W dodatku, po stronie polskiej firmy musiałyby się łączyć w prywatno-państwowe pary (bo kto inny eksportuje, a kto inny importuje). - Nie po to wypracowaliśmy w ostatnich latach cywilizowane formy kontaktów handlowych z Rosją, by teraz wracać do prymitywnego barteru - powiedział PARKIETOWI, prezes Krajowej Izby Gospodarczej, Andrzej Arendarski.Faktem jest jednak, że planowane jeszcze przez rząd Kirijenki ograniczenie barteru zostało przez jego następcę zaniechane. Ten rodzaj handlu jest nadal możliwy także w sferze obrotów wewnątrzrosyjskich, choć wszyscy doskonale wiedzą, że stwarza liczne okazje do obchodzenia przepisów podatkowych i celnych.Niedojrzałe bankiW ostatnich miesiącach wielu rosyjskich przedsiębiorców zmniejszyło aktywność, gdyż przy braku jasnej rządowej polityki kursu walutowego obawiało się, że poniesie straty na skutek gwałtownie zmieniającej się wartości rubla wobec dolara. Co więcej, największe banki (m.in. SBS-AGRO, ONEKSIM, MENATEP, INKOMBANK) zamroziły wypłaty pieniędzy z ulokowanych u nich kont rodzimych firm, po tym jak Centralny Bank Rosji polecił im przekazywać wkłady do SBIERBANKU. W rezultacie, liczni rosyjscy biznesmeni przenosili się do innych, małych banków, często nie uwzględnianych w żadnych rankingach.Także polscy przedsiębiorcy narzekają na kontakty z bankami w Rosji. Terminy realizacji zleceń płatniczych są zbyt długie, środki na rachunkach często blokowane (głównie w filiach banków moskiewskich), a możliwości korzystania z usług oddziałów operacyjnych banków polskich bardzo małe. - Właściwie żaden z 1500 banków rosyjskich nie spełnia przyjętych na Zachodzie kryteriów rachunkowości i bezpieczeństwa. Z tego jednego powodu skuteczny centralny nadzór bankowy nad całym tym systemem jest niemożliwy - powiedział PARKIETOWI, Rafał Antczak z Cetrum Analiz Społeczno--Ekonomicznych.Kredyt zaufaniaSytuację gospodarczą Rosji komplikuje fakt, że napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich do tego kraju jest ciągle bardzo mały. W pierwszym półroczu tego roku (a więc jeszcze przed wybuchem kryzysu) powiększyły się one zaledwie o 1,5 mld USD (zagranicznych kapitałów krótkoterminowych było cztery razy więcej). Dla porównania, Polska przyjęła w tym samym czasie przeszło 2 mld USD inwestycji bezpośrednich.Wielu inwestorów zagranicznych, działających w Rosji przyjęło postawę wyczekującą. Pomyślną wiadomością jest decyzja kilku znaczących firm - Opla, Fiata, Volvo, Marsa czy Procter & Gamble - by kontynuować przedsięwzięcia w Rosji, bo choć okresowe straty są bardzo prawdopodobne, to umocnienie pozycji na tamtejszym rynku jest celem nadrzędnym.

JACEK BRZESKI