Wczorajsza sesja była ostatnią, na której były notowane powszechne świadectwa udziałowe. PŚU pożegnały się z giełdą solidnym, ponadczteroprocentowym wzrostem kursu. Czy można to uznać za dobry znak dla zaczynających właśnie swoją "nową erę" NFI? No cóż, gdyby oprzeć się tylko na wizerunku tego rynku podczas wczorajszych notowań, odpowiedź byłaby twierdząca.Ostatni tydzień tego roku zaczął się bowiem najlepiej właśnie dla posiadaczy akcji funduszy. Zarówno na fixingu, jak i w notowaniach ciągłych wzrosty cen walorów NFI nie miały sobie równych. Uwagę zwraca fakt, że zwyżki na omawianym rynku były wczoraj odwrotnie proporcjonalne do kursów poszczególnych funduszy. Być może jest to początek procesu względnego wyrównywania cen, gdyż w dochodzących do 100 proc. różnicach w giełdowej wycenie akcji NFI trudno jest dopatrzeć się jakiegokolwiek uzasadnienia o charakterze fundamentalnym.Tymczasem wciąż aktualne pozostają obawy o skutek, jaki będzie miała podaż akcji funduszy po końcowej konwersji kilku milionów PŚU. Jednak już pobieżny rachunek może prowadzić do wniosku, że rynkowi NFI trwała poprawa płynności z tego powodu raczej nie grozi, czego wstępną zapowiedzią może być wczorajszy spadek obrotów. Jeżeli bowiem od obecnej liczby akcji każdego funduszu odjąć ok. 5 proc. walorów, które zostaną umorzone wskutek niezdematerializowania świadectw, a następnie liczbę tę pomniejszyć o akcje będące wciąż w gestii Skarbu Państwa oraz należące do licznych tu inwestorów finansowych i strategicznych, to może się okazać, że podaż akcji NFI wcale nie musi znacznie przewyższać popytu, który już dziś jest w sposób mniej lub bardziej bezpośredni deklarowany ze strony dotychczasowych głównych akcjonariuszy, a także samych NFI, funduszy inwestycyjnych otwartych, funduszy emerytalnych itd.

.