Prognoza dla rynków kapitałowych w 1999 r.
Opinie inwestorów, dotyczące tegorocznych perspektyw światowych rynków kapitałowych są bardzo podzielone. Panują sprzeczne opinie na temat tego, jaki wpływ na koniunkturę będą miały wprowadzenie wspólnej europejskiej waluty czy problemy komputerowe, związane ze zbliżającym się rokiem 2000. W jednej kwestii obserwatorzy są zgodni. Największy wpływ na światowe rynki będzie miała kondycja gospodarki amerykańskiej oraz koniunktura, panująca na nowojorskim parkiecie.Jedno z podstawowych pytań, które nurtuje obserwatorów światowych rynków kapitałowych, to, czy giełdy zachodnioeuropejskie oraz nowojorska będą w stanie utrzymać wzrosty cen akcji przy spodziewanym wolniejszym wzroście gospodarki światowej. Wśród pesymistów znaleźli się m.in. analitycy londyńskiego Dresdner Kleinwort Benson, którzy uważają, że obecnie akcje na największych światowych rynkach są przewartościowane, a amerykańscy specjaliści zapędzili się zbyt daleko, jeśli chodzi o optymistyczne prognozy tegorocznych wyników spółek z USA. Większość analityków makroekonomicznych uważa także, że przewidywania, dotyczące wyników spółek zachodnioeuropejskich, są mocno przesadzone. Ich zdaniem, zwiększenie zysków przedsiębiorstw średnio o 14% jest mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę zwolnienie wzrostu gospodarczego w krajach strefy euro.Jednak optymistów również nie brakuje. Jak pisze "Financial Times", jest ich prawie tyle samo, ile specjalistów, prezentujących podejście bardziej pesymistyczne. Ci pierwsi twierdzą, że w Stanach Zjednoczonych nie dojdzie do spowolnienia wzrostu gospodarczego, a wiadomość o takim zjawisku w Europie Zachodniej już została zdyskontowana przez lokalnych inwestorów. Niektóre duże firmy maklerskie, jak np. Lehman Brothers, uważają, że inwestowanie w akcje nadal jest bardziej opłacalne niż w obligacje. Ich zdaniem, kupno tych drugich papierów będzie opłacalne dopiero wówczas, gdy wzrost zysków nie zmniejszy się bardziej niż o 30 pkt. proc. oczekiwanych przez analityków.Zdania są podzielone również, jeśli chodzi o inne znaczące wydarzenia w tym roku, wpływające na kondycję rynków kapitałowych. Idzie przede wszystkim o wprowadzenie euro oraz przygotowania do przezwyciężenia komputerowego problemu 2000 roku. Analitycy różnie oceniają wpływ pierwszego z tych zjawisk. Zdaniem jednych, unia walutowa przyczyni się do spadku cen w strefie euro i osłabienia zysków przedsiębiorstw. Inni uważają, że wspólny europejski pieniądz będzie stymulował wzrost gospodarczy poprzez zmiany w przepływie kapitałów. Według Juliana Callowa, analityka, zajmującego się europejskim rynkiem w Kleinwort Benson Securities, można spodziewać się większego napływu środków z Azji do strefy euro, natomiast zmniejszy się przepływ kapitału z 11 państw, uczestniczących w unii walutowej, do Stanów Zjednoczonych.Większość inwestorów instytucjonalnych zdecydowała się jednak na zredukowanie liczby akcji w swoich portfelach kosztem obligacji. Taki krok podjął np. czołowy amerykański banki inwestycyjny Goldman Sachs, który zmniejszył liczbę akcji w swoim portfelu z 60 do 57% i zwiększył odsetek obligacji z 30 do 33%. Zdaniem przedstawicieli tej instytucji, koniunktura na rynkach akcji będzie w dużej mierze zależeć od tego, czy największe spółki na parkietach, tzw. blue chips, będą w stanie pociągnąć w górę indeksy giełdowe. W listopadzie ubiegłego roku 20 największych amerykańskich spółek było notowanych z 49-proc. premią w stosunku do reszty rynku, podczas gdy w kwietniu tylko z 11-proc. W Europie Zachodniej w tym samym czasie proporcja ta zwiększyła się z 8% do 34%. Giełdom, podobnie jak w minionym roku, powinna także sprzyjać fala fuzji i przejęć w różnych segmentach światowej gospodarki.
Ł.K.