Zbyt niskie kapitały banków

Pomimo zrozumienia problemów banków, związanych z niskimi kapitałami, ich właściciele nie są w stanie radykalnie zmienić sytuacji. Paradoksalnie, szybciej mogą sobie poradzić z tym kłopotem banki spółdzielcze.Na bezpośrednie zwiększenie funduszy banków komercyjnych przeznaczono w 1998 r. 82% zysku do podziału - zarówno wypracowanego w 1997 r., jak i nie podzielonego z lat wcześniejszych. W rezultacie w bankach komercyjnych wzrosły one przez 9 miesięcy ub.r. o 27,6%. Nieco szybciej fundusze wzrastały w bankach z przewagą kapitału polskiego, zwłaszcza w pierwszym półroczu. Spowodowane to było faktem, iż w ciągu 9 miesięcy ub.r. 21 banków przeprowadziło nowe emisje akcji; większość stanowiły giełdowe, a ich dużą część z kolei te, które mają większościowych inwestorów zagranicznych.W bankach polskich nieco gorzej wygląda struktura funduszy podstawowych i uzupełniających: dość duży udział mają w nich te elementy, które odejmuje się przy wyliczaniu funduszy netto. Na koniec września ub.r. różnica między całością funduszy a ich wartością netto wynosiła ponad 15%. W bankach z przewagą kapitału zagranicznego było to niecałe 4%, a w giełdowych - ok. 10%.Banki spółdzielcze przeznaczyły na zwiększenie swoich funduszy zasobowych 66% nadwyżki bilansowej za 1997 r. Pomimo to łączna wartość ich funduszy netto wynosiła zaledwie 970 mln zł. Trzeba jednak zaznaczyć, że średnia wartość kapitału na jeden bank spółdzielczy rośnie szybciej niż na jeden komercyjny: przez trzy kwartały 1998 r. dynamika wyniosła 123,9% dla banków komercyjnych i 137,9% dla spółdzielczych. Przyczyną nie jest gwałtowny wzrost finansowego stanu posiadania sektora spółdzielczego: w ciągu 9 miesięcy ub.r. liczebność tego sektora zmniejszyła się po prostu z 1295 do 1208 banków, głównie w wyniku połączeń. Zapowiedzi kolejnych fuzji wskazują, że już w najbliższym czasie liczba banków spółdzielczych spadnie poniżej tysiąca - a średnia wartość funduszy wzrośnie.

PRZEMYSŁAW SZUBAŃSKI