Wokół parkietu
Konkurencja jest jednym z najważniejszych elementów gospodarki rynkowej. Dzięki niej, jako klienci, możemy wybierać, czy chcemy kupić towar lepszy i droższy, czy tańszy, ale gorszy. Dzięki istnieniu konkurencji ci, którzy chcą zbyt szybko zarobić małym kosztem (dyktując wysokie ceny), najczęściej odpadają, gdyż szybko pojawiają się nowi sprzedawcy z lepszą ofertą. Czy jednak istnienie konkurencji jest pozytywne w przypadku wielu giełd?Na to pytanie najlepiej zdają się odpowiadać wydarzenia ostatnich miesięcy. Przez cały świat przelewa się fala, która prowadzi do konsolidacji giełd - zarówno papierów wartościowych, jak i towarowych. Fala ta objęła zarówno Stany Zjednoczone, jak i Europę Zachodnią. W dobie globalizacji i szybkiego dostępu do informacji istnienie wielu rynków jest po prostu "mnożeniem bytów ponad potrzebę".Z tej tendencji zdaje się wyłamywać Polska. Oczywiście, nie chodzi o giełdy papierów wartościowych, lecz rynki terminowe. W tej chwili głównym rynkiem terminowym jest GPW - notowane są tam kontrakty terminowe na indeks WIG-20 oraz na kurs dolara. Drugim rynkiem terminowym jest Polska Giełda Finansowa - na której w zamierzeniu twórców miały być notowane również kontrakty na waluty, niestety, obrót tam nie istnieje. Wkrótce wystartuje rynek terminowy w ramach Warszawskiej Giełdy Towarowej. Będą tam notowane również kontrakty na waluty oraz pszenicę. Trzy rynki terminowe w dość małym kraju, z niewielkimi tradycjami jeśli chodzi o kapitalizm, to chyba zbyt dużo. W warunkach zdrowej konkurencji przetrwać powinien najlepszy - czyli ten, który oferuje najbardziej korzystne warunki inwestorom i biurom maklerskim. Na podstawie tego, czego dowiedziałem się o zasadach obrotu na WGT i tego jak działa (i traktuje inwestorów) GPW, postawiłbym na tę pierwszą.Po pierwsze rynek ma działać od godziny 9.00 do 15.00 - jak wielokrotnie zwracałem na to uwagę, najwięcej na rynku walutowym dzieje się w godzinach przedpołudniowych. Po drugie prowizja została ustalona na racjonalnym poziomie ok. 15 zł - niewykluczone że inwestorzy grający w czasie jednej sesji ("intraday") będą mogli uzyskać jeszcze niższą. Po trzecie ludzie zajmujący się tworzeniem rynku futures na WGT wydają się rozumieć jego ideę nieco lepiej niż "specjaliści" od rynku kapitałowego.Obawiam się, niestety, że droga WGT może być wyjątkowo trudna. Przede wszystkim znając "zacięcie do innowacyjności" biur maklerskich działających na GPW trudno spodziewać się, by szybko zapewniły inwestorom dostęp do tego segmentu rynku (firmy brokerskie działające przy WGT są jeszcze zbyt mało popularne, choć miejmy nadzieję, że wkrótce staną się bardziej znane). Duże znaczenie będzie miała tutaj reakcja Komisji Papierów Wartościowych i Giełd na ewentualne inicjatywy. Inna sprawa to dystrybucja danych przez Warszawską Giełdę Towarową i dostęp do nich indywidualnych inwestorów. Takich problemów jest jeszcze kilka, aby jednak dowiedzieć się, w jaki sposób zostaną rozwiązane, rynek ten musi rozpocząć działalność.Życzę wszystkim osobom związanym z organizacją rynku futures na WGT, aby wszystkie cele udało się zrealizować w jak najkrótszym czasie, a inwestorom, aby mogli wybierać te rynki, które oferują najlepsze warunki.
GRZEGORZ ZALEWSKI