Wokół parkietu

Uwielbiamy korzystać z różnego rodzaju prognoz, nie tylko meteorologicznych. Instytuty ekonomiczne oraz banki prezentują swoje przewidywania dotyczące PKB, inflacji i perspektyw gospodarki. Specjaliści od rynku kapitałowego prognozują wartość indeksów giełdowych na koniec roku, wysokość zysku na akcję spółki ABC lub wielkość przychodów holdingu XYZ. Wszystko to sprawia, że czujemy się tak, jakbyśmy kontrolowali przyszłość.Wystarcza jednak lekkie zachwianie otaczającej nas rzeczywistości, by dokonane w określonych warunkach staranne wyliczenia tego, co czeka nas w przyszłości okazały się zupełnie bezużyteczne. Doskonałym przykładem były prognozy MFW, dotyczące rozwoju "azjatyckich tygrysów", które nie uwzględniały wystąpienia kryzysu.Nie wiem, czy istnieją obiektywne narzędzia oceny przyszłego zachowania się frontów atmosferycznych. Myślę, że nie, gdyż w przeciwnym przypadku znacznie częściej byłyby one skuteczne. Prawdopodobnie wiele zależy od doświadczenia i intuicji meteorologa. Mam tylko nadzieję, że stara się on być zawsze obiektywny i że jego plany wakacyjne (np. wyjazd nad morze) nie wpływają na ocenę rzeczywistości. W przeciwnym przypadku takie przewidywania nie są obiektywne, choć mają wiele wspólnego z prognozami dotyczącymi zachowania się rynku kapitałowego.Analiza techniczna ma swoich zwolenników i przeciwników. Pierwsi mówią, że dzięki niej można ocenić, jak zachowa się rynek, drudzy - że jest zbyt subiektywna i niejednoznaczna. Tymczasem sama analiza techniczna nigdy nie "mówi", co zrobi rynek. Ocenę wystawia człowiek, korzystający z jej narzędzi. Bardzo często słyszymy słowa: "z analizy technicznej wynika, że indeks WIG wzrośnie do 18 000 pkt.". Jednak to wcale nie wynika z analizy technicznej, lecz z doświadczenia, intuicji, przekonań i bieżącego nastroju osoby wydającej taki osąd.Można powiedzieć, że to nie jest analiza rynku, tylko oczekiwania konkretnej osoby wobec rynku. Oczekiwania zbyt często uzależnione od bieżących wyników inwestowania. Jest to, oczywiście, bardzo wygodne dla osoby wydającej takie oceny. Jeśli nasze przewidywania się sprawdzą, będziemy obnosić się z ich trafnością. W przypadku pomyłki powiemy, że tak mówiła analiza. Pełna hipokryzja i brak odpowiedzialności za błędy.Czym w takim razie są prognozy dotyczące rynku? W dużej mierze jest to projekcja naszych oczekiwań. Jeśli mamy 100% akcji w portfelu - nie powiemy, że spodziewamy się spadku, a wszelkie sygnały pogorszenia koniunktury mogą być ignorowane. Z drugiej strony, po udanej sprzedaży, następujący dalej wzrost będzie odbierany przez nas jako korekta albo końcowa fala zwyżki.Po co w takim razie przygotowujemy prognozy? Chyba po to, żeby poczuć się panami sytuacji i wierzyć, że mamy wpływ na otaczający nas świat. Niestety, w zbyt wielu przypadkach nie ma to odzwierciedlenia w uzyskiwanych wynikach.

GRZEGORZ ZALEWSKI