Radykalna redukcja stóp procentowych w wykonaniu RPP zdecydowanie ograniczyła oczekiwania rynku na kolejne decyzje łagodzące politykę pieniężną. Po części temu faktowi należy zapewne przypisywać dosyć umiarkowany wzrost cen akcji połączony ze wskazującym na próby realizacji zysków wystąpieniem na rynku podstawowym najwyższego od 7.07.1998 roku obrotu (310 mln zł). W trakcie minionych 4 sesji indeksy odrobiły większość strat poniesionych w wyniku brazylijskiej paniki. Wskazuje to, podobnie jak wzrost z pierwszego tygodnia, na wielki głód akcji panujący na rynku. Głód ten zresztą w okresie minionych 3 miesięcy już doprowadził to wzrostu wartości WIG o 36 proc. w stosunku do minimum z 9.10.1998 r. Do poziomu kluczowego oporu powyżej 18 000 pkt. pozostało już tylko kolejne 30 proc. Gdy 10 miesięcy temu WIG ustanowił swój szczyt na poziomie 18 582 pkt., stopa interwencyjna wynosiła 24 proc. Obecnie jest prawie dwa razy niższa, co, pomimo załamania wyników finansowych spółek notowanych na GPW, wymusi pojawienie się zainteresowania ryzykownymi lokatami na rynku kapitałowym, zarówno ze strony instytucji finansowych, jak i gospodarstw domowych.Sądzę, że użyteczne dla oceny obecnej sytuacji na rynku będzie porównanie jej z tą, która towarzyszyła końcowi bessy z 1994 roku. Wtedy poprzednią fazę restrykcyjnej polityki pieniężnej Fed zakończył kryzys meksykański. Waluta tego kraju została uwolniona w grudniu 1994 roku, co zostawiło czytelny i identyczny z tym, co widzieliśmy przed tygodniem ślad na wykresie WIG. Co ważne, ówczesna panika nastąpiła w 2 tygodnie po ustanowieniu przez średni poziom cen akcji dna 75 proc. bessy. Sądzę więc, że co prawda kryzys finansowy w całej Ameryce Łacińskiej dopiero się zaczął, to jego konsekwencje dla GPW ograniczą się do oczekiwanego w lutym ruchu korygującego dotychczasowy wzrost i poprzedzą kontynuację zwyżki do poziomu 18 000 pkt.
.