Zarządzanie ryzykiem

W terminologii ubezpieczeniowej pojęcie ryzyko znajduje się na drugim miejscu, tuż za określeniem zysk. Co więcej, jest to jedyna dziedzina gospodarki, w której słowo to ma liczbę mnogą - "ryzyka". Ubezpieczyciele chcąc osiągać zyski, starają się mierzyć poszczególne "ryzyka" i zarządzać nimi.Wyniki finansowe towarzystw są bowiem często uzależnione od czynników, na które firmy te nie mają wpływu - choćby powódź, na przykład ta sprzed dwóch lat. Stąd też w działalności gospodarczej (dotyczy nie tylko ubezpieczeń) wymyślono "zarządzanie ryzykiem". W definicji są to pewne czynności, które mają zapobiec lub do maksimum ograniczyć wystąpienie jakiejś szkody. Zabezpieczenie się przed poniesieniem strat jest właśnie powodem wykupienia polisy.Obliczyć ryzykoSpecjaliści zajmujący się "zarządzaniem ryzykiem" promują pewien schemat, z którym powinny zapoznać się przedsiębiorstwa, aby wyliczyć ryzyko, jakie zamierzają podjąć. Po pierwsze: wielkość ryzyka należy rozumieć jako wysokość możliwej straty, po drugie należy ocenić prawdopodobieństwo jego wystąpienia (od tego głównie zależy ochrona przed stratami). Kolejnym etapem jest wyliczenie wysokości szkody - prawdopodobnej (uwzględniając wszystkie zabezpieczenia, np. urządzenia spryskujące w czasie pożaru) i maksymalnej (oceniając, iż nie zadziała żadne z zabezpieczeń). Następnie warto obliczyć stopień prawdopodobieństwa, że dojdzie do przewidywanego nieszczęśliwego zdarzenia. Trzeba zatem przeanalizować szkody, jakie powstały w podobnych warunkach w przeszłości (w Polsce w wielu przypadkach może być to trudne, gdyż brakuje odpowiednich danych).Grać czy nie...Eksperci wymieniają kilka sposobów podchodzenia do "ryzyka". Najprostsze jest zignorowanie zagrożenia. Metodę tę (jak wynika z badań) stosuje w Polsce najwięcej przedsiębiorstw, wciąż bowiem przeważa przekonanie, że przede wszystkim wiąże się to z wysokimi kosztami zabezpieczenia firmy. W takim przypadku w strategii zakładu brakuje ryzykownych przedsięwzięć. "Transfer ryzyka", czyli inna metoda jego podejmowania, oznacza przerzucenie szkody i strat z tym związanych na inną firmę. Tutaj do gry wkraczają ubezpieczyciele. W niektórych przypadkach można zastosować "retencję", czyli "zatrzymanie ryzyka", a polega to na stworzeniu specjalnego funduszu wewnątrz firmy, który pokryje ewentualne straty. Ostatnim sposobem jest redukcja ryzyka, czyli zastosowanie zabezpieczeń tam gdzie to możliwe.Z badań wynika, że w Polsce zaledwie 3-5% firm jest ubezpieczanych w pełnym zakresie, co oznacza wykupienie polis "all risks", ubezpieczenie sprzętu, maszyn, elektroniki (polisy te są często oferowane w odrębnym pakiecie), a dodatkowo "business interruption" (utraty zysku). Większość zabezpiecza się tylko przed niektórymi "ryzykami". Dla porównania, w Wielkiej Brytanii biją na alarm, gdyż - według tamtejszych specjalistów - aż 20% przedsiębiorstw nie ma wykupionych polis "business interruption".

R.B.