Kolejny ruch zagranicznych inwestorów
Spadek wartości krajowej waluty jest generalnie niekorzystny dla rynku akcji. Na rozwiniętych rynkach, gdzie skala transakcji zarówno na rynku walutowym, jak i kapitałowym jest ogromna, powiązania między tymi dwoma sektorami nie występują z reguły jednocześnie - zachowanie się waluty poprzedza zachowanie się cen akcji. W Polsce przy szacowanych dziennych obrotach na rynku walutowym na poziomie 0,5 - 2 mld zł zdarza się, że spadek wartości złotego niemal natychmiast odbija się na koniunkturze rynku akcji.W przeszłości wielokrotnie, dzięki monitorowaniu tego, co dzieje się z naszą walutą - zwłaszcza jeśli skala dziennych zmian była duża - można było przewidzieć wydarzenia na rynku akcji. Osłabienie złotego w maju i w sierpniu ub.r. dość wyraźnie wpłynęło na wzmocnienie dynamiki spadków na rynku akcji. Co takiego stało się więc w ostatnich dwóch tygodniach, że wyraźny spadek naszej waluty wobec dolara (z 3,50 do 3,77 zł/USD) praktycznie nie wpłynął negatywnie na kursy akcji? W tym czasie odchylenie od parytetu NBP zmalało prawie o 4 pkt. proc. Według analityków walutowych, w tej chwili brak jest jakichkolwiek oznak świadczących o tym, by inwestorzy zagraniczni wyzbywali się polskich papierów skarbowych czy akcji i w ten sposób powodowali spadek waluty. Wyjaśnieniem tego rzadkiego fenomenu jest więc wyraźny wzrost krótkiej sprzedaży. Zachodnie banki pożyczają złote i sprzedają je, aby obniżyć wartość naszej waluty. Problem w tym, że krótkiej sprzedaży zabrania polskie prawo dewizowe - zagraniczne banki nie mogą pożyczać złotych od polskich banków. Przepisy te można ominąć dzięki tzw. transakcjom swap. Taka transakcja to umowa między bankiem zagranicznym i polskim na sprzedaż określonej kwoty dolarów za złote - przy jednoczesnym ustaleniu, że po określonym czasie (np. miesiącu) bank zachodni odkupi dolary po wyższej cenie. W konsekwencji bank zachodni może dysponować taką ilością naszej waluty, która nie pozostanie bez wpływu na jej cenę.Obecna sytuacja może być wstępem do osłabienia pozycji złotego. Ekonomiści nie obawiają się ataku na polską walutę, podkreślając, iż rezerwy banku centralnego pozwoliłyby zaspokoić ewentualny popyt na dolary. Jednak część analityków rynku walutowego podkreśla, że przy naprawdę poważnym ataku NBP nie byłby w stanie obronić złotego.
GRZEGORZ ZALEWSKI