Rynki zagraniczne

Większość czołowych indeksów światowych w ubiegłym tygodniu straciła na wartości. Widoczne na wykresach formacje techniczne zapowiadają raczej pogłębienie spadków niż powrót byków na rynek. Jednak trendy krótko- i średnioterminowe nadal mają kierunki wzrostowe i na razie ewentualne spadki należy traktować jako ich korektę, choć wcale nie jest wykluczone, że niedźwiedzie na dłużej zagoszczą na czołowych parkietach.Indeksy amerykańskieZ podstawowych indeksów amerykańskich najsłabiej prezentuje się ten najważniejszy - Dow Jones. Po nieudanej próbie pokonania widocznej na wykresie wznoszącej się linii trendu i ponad 5-proc. spadku, indeks porusza się w trendzie bocznym. Przybiera on postać trójkąta, a więc formacji typowej dla kontynuacji dotychczasowej tendencji (w tym przypadku spadkowej).Dolna linia trójkąta, którą indeks właśnie testuje, znajduje się na poziomie 9300 pkt. i, aby formacja nie straciła swojego potencjału, powinna zostać przełamana już na najbliższych sesjach. Jeśli tak się nie stanie, można spodziewać się, że DJ będzie kontynuował trend boczny w obszarze 9100-9650 pkt. Natomiast wybicie z trójkąta w dół to wielce prawdopodobny spadek indeksu w okolice dołka z połowy grudnia 1998 r., który znajduje się na wysokości 8800 pkt.Niekorzystnie prezentuje się również obejmujący 500 największych firm notowanych na Wall Street indeks Standard&Poors. W ubiegłym tygodniu niedźwiedziom udało się doprowadzić do przełamania 4-miesięcznej linii trendu wzrostowego, co może oznaczać zmianę tendencji w krótkim terminie. Na wykresie indeksu kształtuje się niezbyt duża formacja podwójnego szczytu z linią szyi na poziomie 1210 pkt. Jej ewentualne przełamanie będzie oznaczać przynajmniej 5-proc. spadek S&P.Na amerykańskim NASDAQ koniec minionego tygodnia był zdecydowanie zdominowany przez niedźwiedzie. Główny tamtejszy miernik koniunktury Nasdaq 100 od dołka z początku października ub.r. do szczytu, osiągniętego na początku lutego, wzrósł o 85%, a więc więcej od Dow Jonesa i Standard&Poors. Jednak w ostatnich dniach została przełamana analogiczna linia wsparcia jak na S&P, co zapowiada przynajmniej korektę silnego trendu wzrostowego.Indeksy europejskieW porównaniu z amerykańskimi indeksy europejskie prezentują się znacznie korzystniej. Szczególnie posiadacze akcji niemieckich mogą mieć nadzieję na hossę. W ubiegłym tygodniu DAX, wyłamując się z ogólnoświatowej tendencji, zyskał na wartości 1,3%, osiągając 5044 pkt., najwyżej w tym roku. Tym samym indeks podejmuje kolejną próbę ukształtowania formacji odwróconej głowy z ramionami, która mogłaby zakończyć bessę, trwającą od lipca 1998 r..Linia szyi formacji znajduje się na poziomie 5120 pkt. i, jeśli zostanie przełamana, będzie można spodziewać się wzrostu DAX-a co najmniej o 1200 pkt. (tyle wynosi wysokości formacji), czyli w okolice szczytu koniunktury z lipca 1998 r. Jednak na wykresie indeksu przynajmniej już 2-krotnie można było wyznaczyć formację odwróconej głowy z ramionami. I choć następowało przełamanie linii szyi, to obie formacje załamały się, tracąc swój wzrostowy potencjał.W dość kluczowym momencie znalazł się francuski CAC-40. Po niedawnych spadkach jest on dokładnie na linii trendu wzrostowego. Jeśli bykom uda się obronić na tym poziomie, będzie to oznaczało kolejną próbę sforsowania silnej strefy oporu w obszarze 4300-4400 pkt. Natomiast przełamanie wsparcia to poważne zagrożenie dla trwającego od początku października ub.r. trendu wzrostowego, zwłaszcza że na wykresie indeksu jest widoczna formacja podwójnego szczytu z linią szyi, znajdującą się na poziomie 3950 pkt. Wynikający z niej spadek o 350 pkt. to niecałe 10%. Jednak z uwagi na fakt, że formacja została ukształtowana w okolicach dość kluczowego oporu, który wyznacza szczyt koniunktury z lipca 1998 r., ewentualny spadek może być bardziej gwałtowny.Również niepowodzeniem zakończyła się próba pokonania analogicznego szczytu na wykresie FTSE-100. Indeks od początku br. porusza się w krótkoterminowym trendzie bocznym w obszarze 5800-6150 pkt. i dopiero wybicie poza tę strefę zadecyduje, czy średnioterminowy trend wzrostowy rozpoczęty na początku października 1998 r. będzie kontynuowany, czy też załamie się.Indeksy azjatyckieNa najważniejszych rynkach azjatyckich miniony tydzień upłynął pod znakiem zdecydowanej przewagi niedźwiedzi. Pięć kolejnych sesji, na których japoński indeks Nikkei spadał, oddaliły nadzieję na ukształtowanie formacji podwójnego dna, która mogłaby stanowić podstawę do poważniejszych wzrostów. Odbicie od spadkowej linii trendu zapowiada w najbliższych dniach kontynuację niekorzystnej tendencji, przynajmniej dopóki indeks nie osiągnie wsparcia na wysokości 13 250 pkt. (obecna wartość Nikkei - 13 900 pkt.).Hang Seng stracił w czasie ostatnich 5 sesji prawie 3% wartości. Indeks realizuje ukształtowany w czasie ostatnich 4 miesięcy podwójny szczyt, co pozwala mieć niewielką nadzieję na wzrost wartości tamtejszych akcji.PodsumowanieSytuacja techniczna czołowych, światowych indeksów jest niezbyt korzystna. Spadkami są szczególnie zagrożone rynki amerykańskie i azjatyckie, gdzie ubiegły tydzień przebiegał pod znakiem zdecydowanej dominacji niedźwiedzi. Towarzyszyły temu negatywne sygnały, takie jak przełamania linii trendów, zapowiadające umocnienie niekorzystnych tendencji. O wiele lepiej prezentują się indeksy europejskie, ale można mieć poważne wątpliwości, czy zdołają oprzeć się ewentualnym spadkom za oceanem. Trend na rynkach światowych dyktuje bowiem przede wszystkim Dow Jones i, jeśli bykom na Wall Street nie uda się obronić przed wybiciem w dół z trójkąta symetrycznego, to zniżka notowań na pewno dotrze do Europy. A giełda w Warszawie ostatnio wykazuje dość silną korelację z czołowymi rynkami świata.

TOMASZ JÓŹWIK