Chłodnym okiem

W wielu krajowych i zagranicznych opracowaniach i analizach oceniających dystans między poziomem rozwoju gospodarczego Polski a tzw. średnią Unii Europejskiej znajduje się konkluzję, że za około 20 lat Polska osiągnie dzisiejszy poziom tej średniej. Dodaje się, że przy odpowiednio wysokim tempie wzrostu gospodarczego w Polsce nie jest wykluczone że nasz kraj dogoni w tym okresie najbiedniejsze kraje Unii.Moim zdaniem, podobne rozważania mają bardzo wątpliwe i ograniczone walory poznawcze. Biorą one bowiem pod uwagę tylko wzrost gospodarczy, jeden czynnik prowadzący bezpośrednio do zmniejszania dystansu Polski od Unii. Bez wątpienia kraje startujące z niższego poziomu są w stanie przez dłuższy czas rozwijać się szybciej niż te, które osiągnęły wysoki poziom PKB.Istnieje wszakże drugi czynnik, który nie jest dostrzegany i w związku z tym pomijany przez większość, jeśli nie przez wszystkich, zajmujących się scenariuszami doganiania Unii przez Polskę. Czynnikiem tym jest aprecjacja złotego.W latach 1995-1999, według prognoz IBnGR, wartość PKB na 1 mieszkańca Polski przeliczona na dolary wzrośnie nominalnie o 36 procent, zaś z tytułu wzrostu gospodarczego o 24 procent. Innymi słowy, 12 z 36 procent wzrostu polskiego PKB, czyli mniej więcej jedną trzecią, należy przypisać aprecjacji złotego.Błąd w rozumowaniu polega na tym, że pod uwagę bierze się wartość realną dochodu narodowego nie tylko w cenach roku wyjściowego, ale również przy stałym kursie wymiany złotego wobec dolara bądź euro. Wynikiem rozważań jest zatem wartość PKB w roku 2015 wyrażona w cenach roku 1997 i przy kursie wymiany z tego roku. Tymczasem chodzi o wskazanie, jak będzie kształtował się PKB na mieszkańca Polski na tle krajów Unii w warunkach roku 2015, a nie w cenach sprzed 20 lat.Jest zrozumiałe, że nikt nie jest w stanie w sposób odpowiedzialny prognozować, jaki będzie kurs walut za 20 lat. Bez ryzyka popełnienia błędu można natomiast stwierdzić, że w okresie takim złoty będzie zyskiwał na wartości wobec walut krajów rozwiniętych gospodarczo. Jest to konsekwencja transformacji gospodarczej, zwiększania wydajności pracy w Polsce, szybkiego rozwoju i zmian w strukturze gospodarczej powodującej dowartościowanie złotego. Dystans dochodowy zostanie zatem szybciej nadrobiony. Omawiane zależności i proporcje w dłuższym okresie rządzą się prawami odmiennymi od relacji rozpatrywanych w okresach krótkich.Wypełnianie luki dochodowej można mierzyć za pomocą PKB przeliczonego na dolary poprzez kurs walutowy lub przy zastosowaniu parytetu siły nabywczej. W obu przypadkach działanie aprecjacji złotego będzie podobnie pozytywne.Innym argumentem za przyspieszonym zbliżaniem się wartości dochodu Polski do dochodu jej otoczenia gospodarczego, z którym będzie zintegrowana, jest zjawisko względnego wyrównywania się dochodu w warunkach jednej waluty i gospodarki otwartej. Zjawiska tego doświadczyły stany USA na przełomie XIX i XX wieku. Dzięki swobodnemu przepływowi zasobów i kapitału zmalały międzystanowe różnice dochodów na mieszkańca.Sprawa może skomplikować się nieco po ewentualnym przystąpieniu Polski do systemu walutowego euro. Wówczas rzeczywiście wielkość PKB wyrażona w euro nie będzie się zwiększała o efekty aprecjacji, która nie może się pojawić przy wspólnej walucie. Wtedy jednak problem różnic dochodowych będzie miał marginalne znaczenie.Jeżeli weźmie się pod rozwagę wszystkie wymienione argumenty, można postawić tezę, że dystans dochodowy Polski wobec Unii będzie się zmniejszał szybciej niż jest to na ogół podawane.

BOHDAN WYŻNIKIEWICZ

Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową