Opublikowane we wtorek statystyki obrotów bieżących za grudzień potwierdzają opinię, że utrata konkurencyjności polskiej gospodarki nabrała już znamion trwałego zjawiska. Średnia wartość deficytu obrotów bieżących zanotowana w ciągu ostatnich 4 miesięcy ubiegłego roku wyniosła 1050 mln USD. Co prawda, można obserwować pewne odbudowywanie się rocznej dynamiki zarówno eksportu, jak i salda obrotów niesklasyfikowanych, ale to samo dotyczy niestety importu. Ekstrapolacja występujących tendencji daje prognozy deficytu obrotów bieżących na poziomie przekraczającym poziom nadwyżki notowanej obecnie na rachunku finansowym. Przy założeniu braku interwencji ze strony Narodowego Banku Polskiego przekłada się to na oczekiwanie dalszego osłabienia złotego. Dopóki do niego nie dojdzie, raczej trudno liczyć na masowy napływ zagranicznego kapitału.Wobec powyższego, zaskakująca musi wydawać się duża odporność naszego rynku akcji na znaczące pogorszenie się koniunktury, do którego doszło w lutym na giełdach zagranicznych. Ten nagły brak wrażliwości na negatywne sygnały napływające z globalnego rynku proponuję traktować z pewną wstrzemięźliwością, przynajmniej do końca drugiej dekady lutego, kiedy wypada cykliczne minimum globalnego rynku, podobne do tego z 2 czerwca ub.r. Mocne wsparcie dla WIG-u znajduje się dopiero w strefie 11 800-13 000 i brak nowych pozytywnych impulsów raczej nie zachęca do przedwczesnych zakupów. Dla skali oczekiwanego, począwszy od marca, ożywienia koniunktury decydujące wydają się szczegóły przygotowywanej operacji sekurytyzacji rządowego zadłużenia. Konkretów oczekiwać można za 2-3 miesiące - może to być apogeum spekulacji związanych z oczekiwaniami na redukcję stopy rezerw obowiązkowych.
.