Rząd - rolnicy
Porozumienie rządu z organizacjami rolniczymi nazwano kompromisem. Świadczy to o nieograniczonej giętkości języka. Ale co myśli sławiąca kompromis głowa? Wyobraźmy sobie taką sytuację. Mówię, że za ten felieton chcę tyle, ile dostałbym w normalnej zachodniej prasie, czyli 500 USD. Redaktor Lipszyc w odpowiedzi składa budzące nieufność oświadczenie, że mnie uwielbia, ale tyle to nawet on w Parkiecie nie zarabia. Ostatecznie stajemy - powiedzmy - na 250 USD (co jest z mojego punktu widzenia skandalem i ofiarą składaną na ołtarzu kompromisu) oraz na: a) - zobowiązaniu redakcji do pokrycia różnicy między cenami sprzedaży moich wytworów w minionych 19 latach oraz ceną uzgodnioną obecnie z red. Lipszycem; b) zobowiązaniu redakcji, że skłoni BPH, by na jakiś czas zapomniał o moim kredycie, a później to się jeszcze zobaczy; c) - dodajmy jeszcze ogólny zapis, że redakcja dołoży wszelkich starań, byśmy jak najszybciej znaleźli się w Pakcie Północnoatlantyckim i Unii Monetarnej, co - jak wiadomo - zagwarantuje przemianę pokomunistycznych płac w płace europejskie oraz gładkie wchłonięcie grupy Pearsona przez holding prezesa Żuka.Ktoś powie, że wszystko to kpiny z poważnej sprawy. A cóż innego trafiło do kompromisowego porozumienia chłopsko-rządowego? Nawet Tym by tego, panie, nie wymyślił.Ile rząd wybuli za kompromis? Diabli wiedzą. Zobaczmy, co się wyrabia w sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Jeśli wszystkie "oszczędności" poczynione na kosztach obsługi długu publicznego miałyby zostać przekazane na finansowanie kompromisu, to ile by tego było? 200 mln - jak mówi Balcerowicz? A może 540 - jak chce Goryszewski? A może guzik z pętelką, jeśli przydarzy się dewaluacja złotego albo pod nieobecność pań Ziółkowskiej i Gronkiewicz--Waltz oraz panów Rosatiego i Wójtowicza Rada Polityki Pieniężnej przypadkiem przegłosuje podwyżki, a nie obniżki stóp procentowych?Ile wieprzowiny zostanie skupione? Licho wie. Została ustalona przecież tylko interwencyjna cena skupu. Ale ponieważ nie jest do końca jasne, ile będzie na to pieniędzy, może się okazać, że w duchu kompromisu rolnicy oczekują wykupienia przez rząd nie 50, tylko 150 tys. ton wieprzowej nadwyżki podaży.Jaka będzie cena interwencyjnego skupu sproszkowanego mleka i mrożonego masła? Znów dowiadywać się będziemy na drogach, jak rolnicy i rząd pojmują mocno nieekonomiczną kategorię "ceny opłacalnej"?Ile będzie kosztować konsumenta "zwiększona ochrona krajowego rynku żywności"? Czy należy rozumieć, że wskaźnik inflacji w Polsce w 1999 roku nie spadnie w porównaniu z rokiem poprzednim, gdy dobry wynik został zrobiony "na krzywdzie chłopskiej"? Jak wygląda makroekonomiczny rachunek zaniechania dezinflacji? Na jakiej podstawie pan Janiszewski zapewnia nas, że ceny żywności w sklepach, mimo podwyżek cen skupu i barier importowych, nie wzrosną? Czy pan minister wie o ekonomii coś, czego w szkołach nie uczą?Jak wytłumaczyć zobowiązanie rządu do zwiększenia puli preferencyjnych kredytów dla rolnictwa, skoro pula ubiegłoroczna nie została wykorzystana? Czy należy domniemywać, że będą to kredyty "jeszcze bardziej preferencyjne"? Co na to minister finansów? Czy to on również zapłaci bankom za prolongatę spłat kredytów?Co, na Boga Ojca, ma znaczyć zobowiązanie rządu, że rolnikom zostaną przekazane "odpowiednie pakiety kontrolne spółek oraz instytucji gospodarczych, których powstanie lub rozwój zostały sfinansowane z różnicy cen dostaw obowiązkowych"? Czy to ma być pozaustawowa forma rekompensat za czas komunistycznego ucisku? Jakieś uwłaszczenie wsi? Skąd w ogóle wziął się pomysł przywoływania w roku 1999 historycznej kategorii dostaw obowiązkowych? Z rozpaczy? Z nostalgii?Rolnicy zniknęli na chwilę z polskich dróg, bo jest kompromis. Premier był uprzejmy powiedzieć, że w ogóle niepotrzebnie tam wylegli, rząd bowiem stale o nich myślał, czego wyrazem jest kompromis. Kościół świadczył dobre usługi, mediując między demokratycznym państwem i politykami, stąd raduje się z każdego kompromisu. Kompromis po polsku - można więc zaryzykować definicję - to sytuacja, gdy nikt już nic nie pojmuje, a wszyscy są ogólnie happy.
JANUSZ JANKOWIAK