Spokojny przebieg miały wczorajsze notowania na giełdach europejskich. Przyczyną takiego stanu rzeczy był brak sesji w USA. Przerwa z pewnością dobrze wpłynie na rozgorączkowane głowy amerykańskich inwestorów, którzy ostatnimi czasy reagują niezwykle nerwowo na płynące z otoczenia giełdy informacje. Warto przypomnieć ostatnie wystąpienie Greenspana, w którym nie odniósł się do niskiego poziomu stóp procentowych, co zostało odebrane jako sygnał do zakupu akcji, w wyniku czego główne indeksy poszybowały w górę o 2-5%. Otrzeźwienie przyszło już na następny dzień, kiedy w wyniku realizacji zysków indeksy straciły 1-4%. Oliwy do ognia dolał R. Acampora, stający się prawdziwą wyrocznią dla amerykańskich inwestorów, szacujący zasięg najbliższej korekty na 5-10%. Obserwacja zachowań średniej przemysłowej rzeczywiście wskazuje na spadek do poziomu 8,6-8,8 tys. punktów. W tym kontekście perspektywy dla warszawskiej giełdy na najbliższe tygodnie nie wydają się różowe. Zastanawia słabość kontraktów terminowych na indeks WIG-20 w stosunku do rynku kasowego. Od pewnego czasu wartość indeksu bazowego przewyższa o około 4% kursy terminowe.Techniczne sygnały, a przede wszystkim analiza cykli na WGPW określa trend wzrostowy, którego początek przypadł na październik, za zakończony. Ewentualne spadki mierzone zmianą indeksu WIG powinny zamknąć się w granicach 30%. Dla inwestorów z kilkumiesięcznym horyzontem inwestycyjnym ewentualna deprecjacja stworzy doskonałą okazję do akumulacji papierów po atrakcyjnych cenach. Prawdopodobne ożywienie gospodarcze w drugiej połowie br. powinno zostać odzwierciedlone w cenach akcji już na początku trzeciego kwartału. Wtedy też należy spodziewać się napływu kapitału za strony funduszy emerytalnych oraz stopniowej zmiany preferencji drobnych inwestorów zniechęconych niższymi stopami procentowymi.

.