Pobieżna lektura doniesień z Polski może zniechęcić potencjalnych inwestorów do otwierania pozycji na naszej giełdzie. Styczniowe słabe wyniki zarówno spółek, jak i całej gospodarki oraz skomplikowany okres wdrażania wielotorowych reform powodują, że obraz kraju staje się mało czytelny, więc krótkoterminowe ryzyko inwestycyjne wzrasta. Ostatnia obniżka stóp procentowych NBP zachęciła do zamykania pozycji przez dużych zagranicznych inwestorów i ciągle nie widać ich powrotu. Podobne problemy mają giełdy naszych południowych bratanków, co wskazuje na wyraźny spadek zaufania do środkowoeuropejskich przodowników wdrażania kapitalizmu ze względu na ich ostatnie wątpliwe sukcesy gospodarcze. GPW słabnie wobec rynków zachodnioeuropejskich i amerykańskiego, gdzie w tym tygodniu przeważają wzrosty. Można oczekiwać, że jest to sytuacja krótkotrwała, że w polskiej gospodarce w niedługim czasie pojawią się efekty tańszych kredytów, które rozruszają koniunkturę. Tymczasem jednak wiary takiej nie wykazują giełdowi gracze. Od początku lutego WIG spada - wzrosty kursów dotyczą spółek mniejszych, czego efektem jest większa siła względna indeksu PMI (Penetrator Market Indeks), oddającego ruchy tzw. szerokiego rynku. W dalszym ciągu na rynku przeważa zachowanie, które można określić jako "polowanie na okazje" - wczoraj były to Polisa, PPABank i Stalexport. Ponieważ jednak "łaska pańska na pstrym koniu jeździ", to na tak niepewnym rynku należy być w ciągłym pogotowiu i nie przeszarżować, czego uczy przykład Prochemu.Sądzę, że w związku z brakiem pozytywnych reakcji na panującą na Zachodzie dobrą koniunkturę dla inwestycji giełdowych, pojawiające się fuzje i przejęcia nie zdołają powstrzymać WIG-u przed spadkiem do poziomu 13 000 punktów. Dopiero osiągnięcie tego pułapu zmniejszy ryzyko krótkoterminowej straty.

.