Słabe wyniki finansowe firm w pierwszym miesiącu tego roku oraz niestabilność na światowych rynkach finansowych, a także osłabienie złotego spowodowały gwałtowną zmianę nastrojów na warszawskiej giełdzie. Oznaki słabnięcia koniunktury były widoczne już od kilku tygodni, a wzrastająca podaż, uwidoczniona w statystyce zleceń, zwiększała ryzyko otwierania długich pozycji. Pogorszenie nastrojów na innych emerging markets uaktywniło oczekującą podaż, co automatycznie wpłynęło na spadek cen.Słabe wyniki gospodarcze nie powinny mieć, moim zdaniem, większego wpływu na notowania rodzimych firm. Obecnie na parkiecie dominują inwestorzy krajowi, którzy w swoich oczekiwaniach uwzględnili czynnik w postaci słabej koniunktury w przemyśle. Sądzę, że pozytywnym symptomem jest oczekiwany przez wielu spadek wartości złotego, co spowoduje pobudzenie eksportu. Tańszy złoty oznacza również atrakcyjniejsze ceny akcji dla inwestorów zagranicznych. Do czasu kiedy nie nastąpi jednak polepszenie bilansu obrotów bieżących, o powrocie inwestorów zagranicznych nie ma co marzyć.Koniunktura na WGPW w najbliższym czasie będzie również uzależniona od sytuacji za oceanem. Ostatnie dane makroekonomiczne w USA wskazują na słabsze tendencje inflacyjne oraz wysoki wzrost gospodarczy. Wydaje się zatem, że stopy procentowe w najbliższym czasie pozostaną bez zmian, chociaż chcąc uprzedzić ewentualny wzrost cen w pierwszym kwartale, Fed może dokonać kosmetycznej podwyżki.Trwająca stabilizacja na giełdzie nowojorskiej, będąca w moim przekonaniu dystrybucją, utrzyma się zapewne jeszcze przez kilka tygodni. W tym czasie nie można wykluczyć ostatniego już powrotu głównych indeksów w okolice historycznych szczytów.
.