Tydzień na giełdach światowych
Najważniejszym wydarzeniem zeszłego tygodnia na rynkach zagranicznych był nowy rekord londyńskiego FTSE-100. Indeks ten osiągnął w środę 6310 pkt., przekraczając poprzednią maksymalną wartość z 8 stycznia br. o 115 pkt. Uwagę zwraca także Hang Seng, który zyskał na wartości prawie 7%. Na pozostałych rynkach trwała zacięta walka pomiędzy bykami i niedźwiedziami, która nie przyniosła zwycięstwa żadnej ze stron.Indeksy amerykańskieLuty nie był udany dla głównych amerykańskich rynków akcji. Trzy najważniejsze indeksy: Dow Jones, S&P 500 i Nasdaq obniżyły swoje wartości, odpowiednio o 0,56%, 3,33% i 9,48%. Na wszystkich dominują jednak krótkoterminowe trendy boczne i dopiero wybicie z nich powinno doprowadzić do ukształtowania zdecydowanych tendencji.Na Wall Street w poprzednim tygodniu walka pomiędzy bykami i niedźwiedziami była wyjątkowo zażarta. Po sesji poniedziałkowej wydawało się, że droga do nowych szczytów jest otwarta. Indeks Dow Jones wzrósł ponad dwa procent i bykom udało się doprowadzić do przełamania istotnego oporu, znajdującego się na wysokości 9450 pkt. Jednak kolejne sesje przebiegały pod znakiem dominacji niedźwiedzi, a bykom nie udało się obronić na wysokości 9450 pkt. Zgodnie z zasadami analizy technicznej, w przypadku zmiany trendu z bocznego na wzrostowy, poziom stanowiący wcześniej górne ograniczenie tendencji (w tym przypadku właśnie 9450 pkt.) powinien zadziałać jak wsparcie. Tak się, niestety, nie stało i w rezultacie Dow Jones zamknął tydzień na poziomie 9306 pkt. - o 0,25% niższym od poziomu otwarcia. W najbliższym czasie należy zatem spodziewać się kontynuacji trendu bocznego na Wall Street w obszarze 9100 - 9650 pkt. - dopiero przełamanie któregoś z tych poziomów powinno doprowadzić do ukształtowania zdecydowanej tendencji.Pomimo że główny amerykański rynek akcji zakończył tydzień niewielką stratą, sytuacja techniczna Dow Jonesa uległa poprawie. Stało się tak, ponieważ załamaniu uległa kilkutygodniowa formacja trójkąta, która sugerowała spadki indeksu. W tej chwili trwający od początku roku ruch horyzontalny można traktować jako korektę wcześniejszego trendu, a ten miał kierunek wzrostowy. Im dłużej notowania na Wall Street będą się konsolidować, tym większy powinien być zakres ruchu cen po wybiciu.Dość podobna jest sytuacja indeksu S&P 500. Tam również od początku roku dominuje trend boczny, a indeks porusza się w obszarze 1210-1280 pkt. Należy jednak podkreślić, że w czasie konsolidacji została przełamana trzymiesięczna linia wzrostowa, co jest bardzo często sygnałem zmiany tendencji. Zresztą cały ruch boczny wygląda w tej chwili na formację głowy z ramionami (lub potrójnego szczytu), typową dla zakończenia wzrostów. Jej linia szyi znajduje się na 1210 pkt., a wysokość całej formacji to 70 pkt. Jeśli niedźwiedziom uda się przełamać poziom 1210 pkt., będzie można spodziewać się spadku indeksu S&P co najmniej o 70 pkt. Jednak dopóki notowania utrzymują się powyżej wsparcia - konsolidację, podobnie jak na indeksie Dow Jonesa, można traktować jako korektę średnioterminowego trendu wzrostowego.Tendencja horyzontalna dominuje również na indeksie Nasdaq 100, ale tutaj byki znajdują się w największych opałach. Na wykresie tego indeksu formacja głowy z ramionami jest zarysowana bardzo wyraźnie, linia szyi znajduje się na wysokości 1850 pkt., a wartość indeksu wynosi 1925 pkt. Od zwycięstwa, jakim byłoby przełamanie linii szyi, niedźwiedzie dzieli zatem tylko 4%. Ponieważ wysokość formacji wynosi prawie 300 pkt., amerykański rynek notowań elektronicznych jest zagrożony spadkiem co najmniej o 15%.Indeksy europejskieNajlepiej spośród głównych indeksów europejskich radził sobie FTSE-100, mierzący koniunkturę na giełdzie w Londynie. Na rynkach we Frankfurcie i Paryżu przez cały tydzień utrzymywał się, podobnie jak za oceanem, trend boczny.Wprawdzie FTSE-100 w perspektywie tygodnia zyskał na wartości tylko 1,1%, ale na sesji środowej osiągnął poziom 6310 pkt., najwyższy w historii. Bykom udało się doprowadzić do wybicia z trendu bocznego i pokonania bardzo istotnego oporu, wyznaczanego przez szczyty koniunktury z lipca 1998 r. i stycznia 1999 r. w obszarze 6150-6180 pkt. Kontratak niedźwiedzi pod koniec tygodnia doprowadził do spadku FTSE-100 w okolice wcześniejszej strefy oporu i jeśli trend wzrostowy w Londynie ma być trwały, to byki powinny zewrzeć szeregi już teraz.Prawie jednoprocentową stratę poniósł w czasie ostatnich pięciu sesji niemiecki DAX. Po przełamaniu na początku lutego wzrostowej linii trendu indeks porusza się w trendzie horyzontalnym. Sytuacja taka nie pozwala na zbyt optymistyczne prognozy i wydaje się, że obecnie większe jest prawdopodobieństwo wybicia w dół. A to grozi giełdzie we Frankfurcie spadkiem, który może nawet osiągnąć poziom 3900 pkt., gdzie na początku października zeszłego roku został ukształtowany istotny dołek.Praktycznie żadnych zmian nie wniósł ostatni tydzień do sytuacji technicznej głównego indeksu giełdy w Paryżu, CAC-40. Francuskie akcje w dalszym ciągu są zagrożone 10-proc. zniżką, po tym jak CAC-40 na początku lutego spadł poniżej wzrostowej linii trendu. Po tym negatywnym sygnale indeks znalazł się w trendzie horyzontalnym w strefie 3950-4300 pkt., z którego ma duże szanse wybić się w dół. A to oznaczałoby spadek o 350 pkt., czyli właśnie 10%. Jednak aby ten negatywny scenariusz został zrealizowany, niedźwiedzie muszą doprowadzić do przełamania wsparcia na poziomie 3950 pkt.Indeksy azjatyckieZnacznie poprawiła się sytuacja techniczna indeksów azjatyckich. Szczególnie Hang Seng, mierzący koniunkturę na giełdzie w Hongkongu, po 7-proc. wzroście ma szansę na wyjście z bardzo poważnych opresji. W przypadku Nikkei 225 należy spodziewać się kontynuacji trwającego od pięciu miesięcy trendu bocznego.Wydawało się, że po tym jak na początku roku Hang Seng wybił się w dół z kilkumiesięcznej formacji podwójnego szczytu, typowej dla końca wzrostów, tamtejszemu rynkowi grozi nieuchronna bessa. Jednak byki obroniły się na wzrostowej linii trendu i to właśnie one mają teraz kontrolę nad rynkiem. Są zatem bardzo duże szanse, że Hang Seng będzie kontynuował rozpoczęty w sierpniu zeszłego roku trend wzrostowy.PodsumowanieNajważniejsze światowe indeksy poruszają się w trendach bocznych. Jedynie londyński FTSE-100 wyłamał się z tej tendencji, osiągając najwyższy poziom w historii. Na giełdzie na Wall Street, podobnie jak na pozostałych amerykańskich rynkach akcji, trwa zawzięta walka pomiędzy bykami i niedźwiedziami. Jej wynik powinien zadecydować o trendzie nie tylko za oceanem, ale także na giełdach w Europie, które ostatnio dość wiernie podążają za indeksem Dow Jones.
TOMASZ JÓŹWIK