Właśnie tak nazywa się stan samopoczucia wielu ludzi o tej porze roku - od paru tygodni rynek akcji GPW czuje się chyba tak samo? Selektywne, gwałtowne ożywienia notowań jako skutek faktów (lub pogłosek) z dziedziny bankowości inwestycyjnej, jeśli nadal są, to i tak mają coraz krótszy czas życia, a innych impulsów do zwyżek jednak brakuje. Wraz z początkiem nowego miesiąca liczba zleceń składanych na rynek podstawowy spadła znów poniżej 30 tysięcy, co bywało dość częste w przeszłości - zatem wygląda na to, że liczebność armii inwestorów giełdowych ustabilizowała się, lecz na poziomie jakże niskim, jak na nasz cały kraj. Tymczasem MFW sugeruje nam zasadność opodatkowania dochodów z odsetek od lokat bankowych (od obligacji skarbowych też). Raport już zdążył spotkać się z krytyką naszych ekspertów, jak to mówią. Tak zwane lobby bankowe będzie przeciw, co chyba oczywiste, zwłaszcza w sytuacji malejących marż odsetkowych - zresztą jeżeli jakaś zmiana pogorszy wyniki (rentowność) właśnie tej, jakże istotnej na GPW branży, to kursom na rynku też nie pomoże, a rozczarowanych notowaniami przybędzie - i koło się zamknie...Z innych spraw zwracają moją uwagę szczególnie te wyniki za styczeń br., które osiągnęły spółki, będące już w znacznym (decydującym) stopniu własnością inwestorów zagranicznych, np. wskutek niedawnych wezwań. Mówiąc krótko - są to z reguły wyniki bardzo słabe. Zatem może warto sobie przypomnieć casus Wedla, który sporo (względem swoich zysków) płacił jakiejś "firmie z daleka" (za konsultacje...) - efektem było skuteczne obniżanie podstawy opodatkowania tutaj, gdzie stawki są wysokie (a zyski, w skali grupy, były pewnie wykazywane w "rajach"). Czyżby chodziło - i to już - o podobny motyw? I czy to się "dyskontuje" (te utraty wpływów z podatków) - np. ceną - na etapie sprzedaży dużych pakietów "tamtym inwestorom"?
.