Makrotydzień
Słabszy wzrost. Według prezes NBP Hanny Gronkiewicz-Waltz, tegoroczny wzrost gospodarczy wyniesie 4-4,5%. Według szefa Rządowego Centrum Studiów Jerzego Kropiwnickiego - 3,5%-4%. Również analicy zagranicznych banków inwestycyjnych szacują, że wzrost wyniesie powyżej 3%. Na przykład Salomon Smith Barney przewiduje, że PKB zwiększy się o 3,5%. W ustawie budżetowej zapisano wzrost o 5,1%. O korekcie prognoz zadecydowały wyniki ostatniego kwartału ubiegłego roku. PKB wzrósł wówczas o ok. 3%. Dla porównania w I kwartale 1998 r. odnotowano wzrost 6,5%.
Mimo pogorszenia się wyników, mówienie o tendencjach recesyjnych jest przesadą. PKB mimo wszystko rośnie, a nie spada. Spadek odnotują w tym roku prawdopodobnie Czechy. W Polsce wiele będzie zależało od zgrania polityki makroekonomicznej i strukturalnej. Pobudzanie gospodarki narzędziami polityki makroekonomicznej (np. redukcja stóp procentowych) przyniesie opłakane efekty, jeśli przedsiębiorstwa będą nieefektywne, a ich produkcja niekonkurencyjna.
Słabszy złoty. Jeszcze do niedawna złoty odchylał się powyżej kursu NBP (korytarz wahań wynosi plus/minus 12,5%). W ubiegłym tygodniu spadł prawie o 1% poniżej kursu centralnego. Złoty słabnie po ostatniej obniżce stóp procentowych NBP. Po tej decyzji zmniejszyło się zainteresowanie zagranicznych inwestorów polskimi papierami wartościowymi. Niektórzy specjaliści sytuację złotego wiążą ze spadającym kursem brazylijskiego reala. Spadający real sprzyja decyzjom o wymianie złotych na dolary i euro.
Nadszedł czas próby. Spadający kurs złotego powinien, zgodnie z poglądami wielu polskich ekonomistów, pobudzić eksport. Jeśli do tego nie dojdzie, będzie to sygnał, że kłopoty naszych eksporterów mają głębsze źródło niż niekorzystny kurs walutowy.