W pobliżu gospodarki
Są ludzie (choć jest ich niewielu), których nie trzeba przedstawiać. Zna ich większość rodaków, nie tylko te parę procent interesujących się polityką czy gospodarką. Wśród tych powszechnie znanych postaci miejsce szczególne zajmuje od lat jeden polityk, działacz, człowiek-instytucja.Reforma gospodarki, a raczej budowa niemal od zera jej nowego kształtu w 1989 roku i latach następnych, miała dwie twarze, choć znakomitości w owym pierwszym solidarnościowym rządzie było wiele, od premiera zaczynając.Twarz pierwsza była ascetyczna, pragmatyczna i surowa. Była to twarz Leszka Balcerowicza, twórcy reformy, jej strażnika i głównego wykonawcy. Ceniono go i szanowano lub odsądzano od czci i wiary. Nie był natomiast i nie jest do dziś ulubieńcem szerokich rzesz, nie wygrywał rankingów popularności. Raczej przeciwnie - od dziesięciu lat w czasie demonstracji ulicznych słyszy się okrzyki "Balcerowicz musi odejść". Jego kukły pali się lub wiesza przed Sejmem.Druga twarz reformy ma od lat mięsiste, wyraziste rysy Jacka Kuronia. On sam mawia o sobie z wyraźną kokieterią, że jest stary, gruby i brzydki. Nic z ascezy, jest to twarz człowieka lubiącego życie i umiejącego cieszyć się nim - na przekór losowi i wielu niełatwym latom.Fenomen popularności. Od lat nie pełni żadnej funkcji publicznej, ostatni raz był widoczny w polityce podczas wyborów prezydenckich (10% głosów) prawie 3,5 roku temu. Mimo to w rankingach polityków plasuje się od dziesięciu lat w pierwszej trójce, od dawna ustępuje jedynie urzędującemu prezydentowi. A przecież na równi z Leszkiem Balcerowiczem firmował pierwsze bardzo trudne lata reformy, nie wahał się mówić publicznie rzeczy niepopularnych, nie szukał taniego poklasku.Fenomen ten zasługuje na studia socjologiczne, gdyż jest w polskich warunkach czymś specjalnym i ważnym. Ja przypominam Jacka dlatego, że przed kilkoma dniami, obchodząc 65 urodziny, dał do zrozumienia, że żegna się z działalnością publiczną. Od dawna nie jest tajemnicą jego kiepski stan zdrowia. Zrobił dla kraju więcej, niż potrafimy w tej chwili ocenić. Jest to więc decyzja zrozumiała.Wśród ludzi zasłużonych dla polskiej gospodarki wymienia się od lat te same nazwiska. Różne gremia w kraju i za granicą nagradzają za dokonania ostatnich lat Leszka Balcerowicza, Hannę Gronkiewicz-Waltz, Janusza Lewandowskiego itp. Tymczasem zasługi Jacka Kuronia są równie wielkie, choć w nieco innym wymiarze.Jestem przekonany, że ma on olbrzymi udział (może nawet największy) w przekonywaniu ludzi do nowej rzeczywistości gospodarczej - w telewizji, na tysiącach spotkań i dyskusji, na łamach gazet. Różnie można dziś oceniać "Pakt o przedsiębiorstwie", którego był głównym promotorem, wiele jego wizji się nie sprawdziło. Nie przeszkadza to jednak, że dla bardzo wielu ludzi był wiarygodnym gwarantem zmian w polskiej gospodarce.Najważniejsza jednak jest uparta walka Jacka Kuronia o demokratyczne, aktywne społeczeństwo. A to jest przecież grunt, na którym rośnie cała reszta - giełda, rynek kapitałowy, przedsiębiorczość.Wojciech Orliński na łamach "Gazety Wyborczej" nazwał Jacka jednym z ojców-założycieli ustroju, w którym żyjemy. Dodam, że ojców nie było wielu, a Kuroń jest jednym z tych, którzy nie sprzeniewierzyli się głoszonym ideom. Kiedy taki człowiek odchodzi z życia politycznego, należy powiedzieć mu po prostu - dziękujemy za wszystko.
JAN BAZYL LIPSZYC