Tydzień w gospodarce

Andrzej S. Bratkowski i J. Rostowski zaproponowali w "Rzeczpospolitej" z 6-7 marca zlikwidowanie złotego. Nie byłaby to nowa propozycja, gdyby termin likwidacji był o kilka lat bardziej odległy. Taka perspektywa wynika bowiem, jak wiadomo, z naszych przygotowań do wejścia do Europejskiej Unii Gospodarczej i Walutowej. Autorzy proponują jednak likwidację złotego już w roku bieżącym. Argumentacja sprowadza się do chęci uniknięcia kosztów okresu przejściowego, w którym kurs jest płynny. Kosztem płynności jest konieczność utrzymywania wysokiej stopy procentowej, która równoważy ryzyko płynnego kursu.Autorzy nie odpowiadają na pytanie, jak to przyspieszenie wpłynęłoby na eksport, import, obroty bieżące bilansu płatniczego, tempo wzrostu gospodarczego, zatrudnienie. Można się z nimi zgodzić, że w krótkim okresie byłby to silny impuls dezinflacyjny. Ale inflacja i bez tego kształtuje się na razie korzystniej, niż zostało oficjalnie założone w ustawie budżetowej i prognozie monetarnej na 1999 r.Nie można tego, niestety, powiedzieć o wzroście gospodarczym. W I kw. tego roku PKB będzie przypuszczalnie zaledwie o ok. 1% wyższy w porównaniu z analogicznym okresem ub.r., wobec 2,7% w IV kw. ub.r. i 4,8% w całym ub.r. Korygują w dół swoje prognozy niemal wszyscy eksperci niezależni. Prof. Witold Orłowski z Zakładu Badań Statystyczno-Ekonomicznych GUS i PAN, który w końcu ub.r. uważał, że PKB w 1999 r. zwiększy się o 4,8%, obecnie sądzi, że wzrost wyniesie 4,2%. Prof. Władysław Welfe z Instytutu Statystyki i Ekonometrii Uniwersytetu Łódzkiego w tym samym czasie obniżył swoją prognozę tegorocznego wzrostu gospodarczego z 5,4% do 4,3% Prof. W. Welfe cieszy się z obecnego poluzowania polityki monetarnej, które wyraziło się w styczniowym obniżeniu stopy procentowej NBP i obecnym osłabieniu złotego, oraz uważa, że należy w tym kierunku pójść dalej. Przewiduje już od początku drugiego półrocza kolejną decyzję obniżającą o dalsze 2-3 pkt. proc. stopę procentową NBP i proporcjonalną do inflacji nominalną dewaluację złotego. Uważa, że obie te decyzje, wraz z umiarkowanie restrykcyjną polityką fiskalną, podtrzymują tempo wzrostu gospodarczego w 1999 r. oraz stworzą lepszą bazę wyjściową dla polityki podwyższającej wzrost gospodarczy w latach następnych (w 2000 r. PKB wzrośnie o 5,1%, w 2001 r. o 6%). W przeciwnym razie grozi kumulowanie się tendencji spadkowej, wywołanej obniżającym się popytem krajowym.Prof. W. Orłowski też uważa, że styczniowe obniżenie stopy procentowej NBP było uzasadnione, ale przewiduje utrzymanie obecnego poziomu tej stopy procentowej do końca br. Obecne osłabienie złotego na rynku walutowym osiągnęło, według niego, w pierwszej dekadzie marca br. poziom graniczny, którego w następnych kwartałach złoty nie przekroczy, a w kolejnych latach (2000-2001) deprecjacja złotego będzie następowała wolniej w porównaniu ze wzrostem cen konsumpcyjnych. Spodziewa się utrzymania w 1999 r. restrykcyjnej polityki fiskalnej oraz jej korzystnego wpływu na zmiany strukturalne, co powinno umożliwić wzmocnienie tendencji wzrostowej po 1999 r. (w 2000 r. PKB wzrośnie o 5,8-6,5%, a w 2001 r. o 5,5-6,6%).Przypuszczam, że rzeczywistość będzie mieszaniną prognozy obu profesorów. RPP i NBP będą się powstrzymywały przed kolejną decyzją obniżającą podstawową stopę procentową. Kurs złotego będzie nadal dość mocno falował, obniżając się w niektórych okresach poniżej parytetu, a w innych zbliżając do górnej granicy dopuszczalnych odchyleń. Może nastąpić rozszerzenie pasma dopuszczalnych odchyleń z +12,5 do +15% i stopniowe redukowanie miesięcznego współczynnika obniżania parytetu z obecnych 0,5 do 0,45; 0,4 itp. Nie spodziewam się natomiast gwałtownie przyspieszonego - jak to proponują A. S. Bratkowski i J. Rostowski - odejścia od złotego. Nie są jeszcze do tego w wystarczającym stopniu dostosowane nasze finanse publiczne i polityka dochodowa, a także sektor przedsiębiorstw oraz banki. Umiarkowanie wzmacniany realnie złoty umo podtrzymywanie produkcji, która wprawdzie charakteryzuje się relatywnie niską efektywnością, ale bez której wpadamy bardzo szybko w nadmierny deficyt obrotów bieżących bilansu płatniczego. Jeśli produkcja eksportowa o wysokiej efektywności nie zapewnia wystarczającego dopływu dewiz i deficyt w handlu zagranicznym zwiększa się za szybko, to nie ma innego ratunku, jak właśnie umiarkowana realna aprecjacja złotego. Nie jest to wówczas cnotą, ale po prostu koniecznością. Gospodarka powinna być zmuszana do zwiększenia konkurencyjności, ale poprzeczka, którą się przed nią stawia, musi być możliwa do przeskoczenia.

MAREK MISIAK