Kolejny trudny rok dla eksporterów

Deficyt polskiego handlu zagranicznego w tym roku może być o 3 mld USD większy niż w 1998 r., w którym wyniósł 13,7 mld USD. Ministerstwo Gospodarki nie spodziewa się wyraźnej poprawy sytuacji w handlu z krajami byłego ZSRR i azjatyckimi. Zapowiada niewielki spadek obrotów z Unią Europejską.- Maleje atrakcyjność handlu przygranicznego i dodatnie saldo z tego tytułu w coraz mniejszym stopniu poprawia ujemny wynik obrotów bieżących bilansu płatniczego. Jego deficyt, w wariancie pesymistycznym, może w tym roku sięgnąć 10 mld USD - powiedział wczoraj dyr. Jan Rutkowski z Ministerstwa Gospodarki podczas seminarium zorganizowanego przez Instytut Rozwoju i Studiów Strategicznych (IRiSS).Siła złotegoZdaniem J. Rutkowskiego, polski import nie jest zbyt duży, nie jest też zdominowany przez dobra konsumpcyjne (stanowią one 19,6% całości zakupów zagranicznych). Deficyt handlowy w 55--60% zawdzięczamy importowi maszyn i urządzeń, które powinny stać się podstawą przyszłego rozwoju gospodarki.Poprawianie bilansu handlowego powinno więc polegać na powiększaniu eksportu. J. Rutkowski nie zgadza się z tezą, że zmiany siły złotego nie wpływają na zdolności eksportowe gospodarki. Skutki pojawiają się jednak z dużym opóźnieniem. - Kiedy w połowie 1995 r. doszło do aprecjacji złotego, wyraźny spadek tempa wzrostu eksportu nastąpił pół roku później. Jednak jak już się zaczął, to trwał 20 miesięcy - przypomniał wczoraj J. Rutkowski. Przez analogię możemy uznać, że najnowsze osłabienie eksportu jest następstwem aprecjacji złotego z początków 1998 r. i że ożywienie handlu wywołane obecną deprecjacją nastąpi nie wcześniej niż w IV kwartale 1999 r.W 1996 r. polska ekspansja handlowa osłabła, gdyż rentowność uzyskiwana przez eksporterów była wyższa od osiąganej przez nieeksporterów. W rezultacie, bardziej się opłacało kierować produkcję na rynek krajowy. Prawdopodobnie w ubiegłym roku sytuacja powtórzyła się.Ministerstwo Gospodarki ostrożnie wypowiada się na temat strat, jakie gospodarka poniosła z powodu marazmu handlowego w 1998 r. Za zbyt uproszczoną uznaje tezę prof. Stanisława Gomułki, że nasz PKB został uszczuplony o 4 punkty procentowe. Kryzys na rynkach światowych przyniósł nam bowiem także pewne korzyści - o jedną trzecią spadły ceny importowanej ropy (choć zarazem staniały węgiel i miedź, eksportowane przez Polskę). - Korzyści z tańszej ropy poprawiły nasz PKB w 1998 r. o około 1 punkt procentowy, choć zyskali na tym nie konsumenci kupujący paliwa, a przemysł petrochemiczny i budżet ściągający akcyzę - powiedział wczoraj Krzysztof Marczewski z Instytutu Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego (IKiCHZ).Związani z UEW 1998 r. zdecydowanie powiększyło się nasze ujemne saldo notowane w handlu ze Wschodem, a także z krajami azjatyckimi. Na te ostatnie przypada tylko 5% wymiany handlowej i aż 25% całego polskiego deficytu. Na przykład eksport do Chin jest 20 razy skromniejszy od importu z tamtego kraju. Z kolei handel z Rosją w ostatnich miesiącach 1998 r. był o około 80% mniejszy niż w tym samym okresie w 1997 r. J. Rutkowski twierdzi, że odbudowywanie naszej pozycji na rynkach azjatyckich i rosyjskim będzie bardzo powolne, w handlu z Unią Europejską zaś odnotujemy w tym roku nieduży spadek obrotów. Na Unię Europejską przypada aż 65-70% całego polskiego handlu zagranicznego, co oznacza, że z rynkami krajów Europy Zachodniej mamy często silniejsze związki niż te rynki między sobą.Z krajów UE przyjmujemy także wiele bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Ministerstwo Gospodarki nie jest jednak przekonane, czy następstwem transferu kapitałów będzie szybkie osiągnięcie przez krajową gospodarkę wysokich wskaźników eksportu. - Te inwestycje bardzo często przerywają istniejące już w Polsce łańcuchy produkcyjne. Zagraniczny inwestor rozwija na miejscu tylko niektóre, zazwyczaj najbardziej pracochłonne, fazy produkcji. Resztę uzupełnia importem - mówił wczoraj K. Marczewski (IKiCHZ). J. Rutkowski dodał, że przykłdem może być tu branża chemii gospodarczej, która - choć zdominowana przez obce kapitały - ciągle więcej importuje niż eksportuje.Uczestnicy wczorajszego seminarium byli zaniepokojeni rozmiarami zadłużania się przez polskie firmy w zagranicznych bankach. Przypominali, że podobne długi wpędziły w kryzys kraje azjatyckie. W połowie 1998 r. zagraniczne zadłużenie krajowych przedsiębiorstw obliczano na 12,5 mld USD, z czego 5 mld przypadało na banki.

JACEK BRZESKI