Przy umiarkowanym obrocie indeks nie zmienił się. Właściwie najbardziej godnym odnotowania zdarzeniem na rynku kapitałowym jest zmiana formatu gazety giełdy Parkiet na bardziej przejrzysty i czytelny. Żarty na bok: giełda ciągle poszukuje klarownego trendu. Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy już kilkakrotnie wydawało się, że nastąpi jakiś raptowny zwrot, który ustanowiłby trwalszą tendencję. I nic z tych rzeczy, bo indeks nagle zmieniał kierunek, nierzadko przy wahających się obrotach. Dla giełdy warszawskiej niedobrze się stało, że tak dużo spółek jest notowanych w formie GDR-ów na zagranicznych giełdach i tam kumuluje się obrót najważniejszych światowych inwestorów. Z ich punktu widzenia jest to jak najbardziej zrozumiałe, bo jest to instrument bardziej dla nich dostępny. Jeśli na parkiecie nie są obecni porządni inwestorzy instytucjonalni, to zaczynają nią rządzić spekulanci, proszę mnie źle nie zrozumieć, nie chodzi tu o hochsztaplerów manewrujących kursami spółek, ale o inwestorów polujących na okazję. Wystarczy pogłoska o spodziewanym wezwaniu, gdy do wyścigu po "jeszcze tanie" akcje ustawiają się kolejki chętnych, które z kolei bardziej nakręcają koniunkturę. Zresztą, by być całkiem szczerym, nie trzeba być ani Einsteinem, ani Zweisteinem, by wytypować pozostałe w branży przedsiębiorstwa, które mogą stanowić kąsek dla inwestorów strategicznych. Wystarczy otworzyć stronę z wynikami oraz akcjonariatem firmy z dowolnej branży, czy to spożywczej, czy bankowej, czy meblarskiej, i znaleźć te, gdzie akcjonariat jest słaby albo rozproszony. Do tego należy stwierdzić, czy jakaś ważna firma z tej branży chciałaby coś w Polsce zakupić i recepta na sukces gotowa. W takich warunkach rynkowych trudno mówić o rozsądnym długookresowym inwestowaniu, jednak rzut oka na wykres upoważnia do stwierdzenia, że bardziej prawdopodobne w perspektywie miesiąca jest wspinanie do poziomów 16 000 punktów.

.