Chłodnym okiem
Obniżenie w lutym inflacji poniżej sześciu procent w skali roku przeszło prawie nie zauważone w mediach i w komentarzach gospodarczych. Nieco więcej uwagi poświęcono przekroczeniu psychologicznej granicy 10%. Znacznie większe emocje powodowało zbliżanie się poziomu inflacji do 17%. Czyżby uwaga opinii publicznej koncentrowała się na złych wiadomościach i ignorowała dobre? O inflacji prawie już się nie mówi.Przyczyn nieoczekiwanie szybkiego spadku inflacji jest wiele. Niskie ceny ropy naftowej i innych surowców, nadwyżki żywności w Polsce i innych krajach z powodu mniejszego eksportu na Wschód są dwiema najważniejszymi przyczynami. Rada Polityki Pieniężnej zabrała się do pracy i od razu osiąga ambitne cele z naddatkiem.Jest jeszcze jeden i z pewnością jeszcze ważniejszy powód. Po otwarciu gospodarki na świat Polska związała się z rynkiem światowym i odczuwa wszystkie globalne procesy. Procesem, o którym mówi się w świecie coraz częściej z pewnym niepokojem, jest deflacja, przeciwieństwo inflacji, spadek cen z okresu na okres. Deflacja dotyka różne kraje Europy Zachodniej, na razie tylko sporadycznie i niezbyt głęboko. Jej działanie ujawnia się w bardzo niskiej inflacji w 1998 roku. Przeżywające kłopoty gospodarcze Czechy w styczniu 1999 r. osiągnęły 3,5 procent inflacji w skali roku.Wszystko wskazuje na to, że w bieżącym roku inflacja w Polsce ukształtuje się na poziomie bliskim 7%. Gospodarcze konsekwencje tego mogą być poważne. Do takiej sytuacji nie są przyzwyczajeni ani producenci, ani pracobiorcy. Producenci muszą zapomnieć o podwyższaniu cen i zacząć szukać innych sposobów na malejące przychody. Pracobiorcy muszą zapomnieć o automatycznych podwyżkach wynagrodzeń co pół roku lub co 12 miesięcy.Sytuacji jednych ani drugich nie zmieni niższa niż poprzednio nominalna stopa procentowa kredytów, gdyż jej realna wielkość oznacza zwiększony wysiłek przy obsłudze kredytów. Na powstałej sytuacji najmniej stracą osoby o gwarantowanych dochodach, tacy jak emeryci, którym ostatnio zwiększono dozwoloną kwotę zarobków bez utraty prawa do emerytury. W niedalekiej przyszłości można też oczekiwać powstania na szerszą skalę instytucji kredytów hipotecznych i rozwoju budownictwa mieszkaniowego.Niska inflacja poprawi ogólne wrażenie o jakości polityki makroekonomicznej i polityki pieniężnej w Polsce i przybliży nasz kraj do spełnienia kolejnego ważnego kryterium wymaganego od kandydatów do Unii Europejskiej.Obok pozytywnych stron niskiej inflacji, pojawiają się i negatywne. Pierwszym jest fakt, że spadek poziomu cen nie jest rezultatem zdrowych procesów gospodarczych, ale raczej został importowany z zewnątrz na fali tendencji deflacyjnych w gospodarce światowej. Drugim jest towarzyszący inflacji spadek poziomu produkcji przemysłowej.Mechanizm spadku cen, pojawiający się przy kłopotach ze zbytem produkcji, jest prosty. Przy nadmiarze towarów na rynku producenci rezygnują z podnoszenia cen za cenę utrzymania się na rynku. Skrajnym przykładem jest rynek mięsa w Polsce. W zaistniałej sytuacji producenci godzą się na niższe zyski. O takim scenariuszu stłumienia polskiej inflacji w 1998 roku świadczą podane ostatnio wyniki finansowe przedsiębiorstw: nastąpiła gwałtowna redukcja zysków w porównaniu z 1997 rokiem, kiedy wzrost gospodarczy osiągnął prawie 7%.Osobiście wolę niską inflację, nawet jeżeli ceną jest spadająca produkcja przemysłowa. Uzasadnia to wiara, że polityka makroekonomiczna w Polsce jest na tyle skuteczna, że odrodzeniu się produkcji nie będzie towarzyszył spontaniczny wzrost cen.
BOGDAN WYŻNIKIEWICZ
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową