Powstanie giełd energii elektrycznej przygotowują Holandia i Niemcy, idąc w ten sposób w ślady krajów skandynawskich i Hiszpanii.Handel energią elektryczną, w transakcjach spot (bieżących) i za pośrednictwem kontraktów terminowych, jak każdym innym towarem masowym zapoczątkowała w 1993 roku Norwegia, uruchamiając Nordpool, giełdę energii elektrycznej. W ciągu 6 lat dołączyły do niej Szwecja i Finlandia, a roczny wolumen sprzedaży wzrósł z 12 terawatogodzin (12000 mWh) do ponad 140 tWh. Na skandynawskim wspólnym rynku działa ponad 260 operatorów: producentów, firm przesyłowych i dystrybutorów prądu, a także wielkie spółki przemysłowe i handlowcy (traderzy)."W przeciwieństwie do tego, co dzieje się w Wielkiej Brytanii, kompanie elektryczne nie są zobowiązane do handlowania na takiej giełdzie - powiedział gazecie "Les Echos" jeden z szefów Tractebel, belgijskiej grupy, która od roku handluje na giełdzie Nordpool, choć w Skandynawii nie ma ani swojej elektrowni, ani sieci przesyłowych. - Większość kontraktów negocjuje się wprawdzie dwustronnie, ale rynek jest dostatecznie aktywny, by jego ceny stanowiły odniesienie dla kontraktów terminowych."Podobne rynki zostały niedawno stworzone w Szwajcarii i Hiszpanii. Giełda elektryczna ruszy 1 maja w Amsterdamie. Od początku marca przeprowadza się tam i publikuje próbne notowania w euro. Natomiast w Niemczech przygotowuje się kilka konkurencyjnych projektów: w Lipsku, Frankfurcie, Hanowerze i Düsseldorfie.W Londynie producenci energii elektrycznej są zobowiązani przeprowadzać transakcje przez tzw. pool. Cena obowiązująca na początku następnego dnia jest ustalana o godzinie 17.00. Jednolita cena jest obowiązkowa dla wszystkich kontraktów, co pozwala zbilansować podaż z popytem na poziomie ogólnokrajowym. Jednak wydaje się, że system ten jest mocno manipulowany przez garstkę największych producentów, co ostatnio wywołało silne wzburzenie władz. "Takie praktyki są niedopuszczalne" - stwierdził Callum McCarthy, dyrektor zarządu regulacji rynku energii.We Francji nie projektuje się uruchomienia żadnej giełdy energii elektrycznej. W celu prowadzenia swobodnego handlu EDF (praktycznie monopolista energii elektrycznej) musi się odnieść albo do swoich kosztów, albo do cen na rynkach krajów sąsiedzkich. Zaś cena europejska energii elektrycznej pewnie nie ujrzy światła dziennego jeszcze przez wiele lat, zważywszy słabość sieci przesyłowych wysokiego napięcia, co utrudnia swobodną wymianę energii pomiędzy różnymi krajami. Jeszcze przez wiele lat europejski rynek energii będzie więc mozaiką rynków regionalnych.

P.R.