Już 40% dorosłych Australijczyków posiada akcje

Australijczycy stali się prekursorami nowoczesnego inwestowania. Od pewnego czasu zdecydowana większość pieniędzy trafia na giełdę w Sydney (ASX) drogą on-line. Masowe wykorzystywanie Internetu (jest on zainstalowany w niemal co czwartym domu) przez mieszkańców piątego kontynentu doprowadziło do boomu w bezpośrednim inwestowaniu.Tym też analitycy tłumaczą niezwykle wysokie ostatnio notowania indeksu australijskiej giełdy. Tamtejszy All Ordinaries Index osiągnął przed kilkoma dniami swoje historyczne maksimum, pokonując w trakcie sesji magiczną granicę 3 tys. pkt. Od września ub. roku zyskał on ponad 22%.Kolejnym istotnym czynnikiem wzrostu jest zdecydowane przyspieszenie procesów prywatyzacyjnych przez australijski rząd. Np. w trakcie pierwotnej oferty ubezpieczeniowego potentata AMP akcje kupiło 1,6 mln obywateli (w tym 730 tys. zrobiło to po raz pierwszy w życiu), 500 tys. dołączyło przy ofercie miejscowego odpowiednika naszego totalizatora sportowego TAB, a kolejne 2 mln nabyło walory częściowo prywatyzowanego koncernu telekomunikacyjnego Telstra.W rezultacie już 5,5 mln Australijczyków, z 19 mln zamieszkujących ten kraj (40% dorosłych obywateli), zaangażowało swoje pieniądze na giełdzie i ma w swoim portfelu akcje którejś z notowanych spółek. Jest to dwa razy więcej niż w 1995 r. Pod tym względem Australijczyków wyprzedają jedynie Amerykanie (43%), za to w tyle wyraźnie pozostali m.in. Kanadyjczycy (37%) oraz Brytyjczycy (26%).Wartość giełdowa notowanych na parkiecie w Sydney spółek odpowiada już 83% australijskiego PKB (przed 10 laty 43%). Przy tym coraz bardziej traci na znaczeniu niedawny potentat, sektor wydobywczy. Jeszcze na początku lat 80. jego udział w kapitalizacji giełdowej przekraczał 50%, a obecnie wynosi tylko 14,5%. Ambitnie pnie się natomiast do góry sektor finansowy (wzrost z 7% do 24%).Nakłada się na to dobra sytuacja makroekonomiczna kraju. Stopy procentowe oscylują wokół 2%, tegoroczny wzrost gospodarczy szacowany jest na 4,7%.

W.K.