Po okresie wzmożonego popytu skoncentrowanego przede wszystkim na akcjach banków, od dwóch sesji mamy do czynienia z realizacją zysków. Jednocześnie pogarsza się koniunktura na rynkach zagranicznych, gdzie zdyskontowane wydają się obniżki stóp procentowych. Szczególnie skala obniżki stóp w strefie euro może zaskakiwać, biorąc pod uwagę wyraźną niechęć prezentowaną przez szefa ECB do wspomnianej kwestii, wyrażaną w ciągu ostatnich miesięcy. Niższe stopy w Europie wydają się również jednoznacznie pozytywne dla gospodarki w naszym kraju. W tym też kontekście coraz bardziej realne wydaje się ożywienie prognozowane przez ekspertów w drugiej połowie br. Można zatem oczekiwać, że od połowy roku wyniki finansowe spółek notowanych na WGPW polepszą się, co teoretycznie powinno zostać odzwierciedlone w cenach akcji.Do tego czasu trudno się spodziewać, aby rynek kontynuował wzrost. Słabnący impet zwyżki, której udziałem było zaledwie kilka największych spółek, przypomina sytuację z przeszłości, kiedy ostatnia faza zwyżki była udziałem spółek o największej kapitalizacji. Dodatkowo każdy kolejny wzrost na NYSE powoduje, że wzrasta ryzyko inwestycji również na naszej giełdzie. Zbliżanie się indeksu S&P500 do poziomu 1350 punktów oznacza, że rynek osiągnął minimalny zasięg wzrostu, wynikający z utworzonej uprzednio formacji konsolidacji trendu. Sytuacja techniczna rynku amerykańskiego bliźniaczo przypomina lipiec '98. Dlatego sądzę, że tamtejszy rynek zrealizował w całości "planowany tegoroczny wzrost". Rosnące ceny surowców z ropą na czele nie stanowią na razie presji inflacyjnej, ale jeśli prawdziwe okażą się spekulacje na temat dalszego bardziej dynamicznego wzrostu ich cen, nie jest wykluczone, że Fed po okresie bezinflacyjnego wzrostu gospodarczego zastosuje prewencyjny środek w postaci wyższych stóp procentowych.
.