Nie pamiętam, aby kiedykolwiek wcześniej natychmiast po informacji o tym, że jakaś znana firma ma znaczny pakiet akcji którejś z polskich spółek giełdowy kurs akcji tej właśnie spółki spadł maksymalnie, a w dodatku z ofertą sprzedaży (?!) - wczoraj zaś stało się tak z walorami BIG-BG, gdy okazało się, że Deutsche Bank ma 9,9% kapitału (i głosów na WZA). Pomijam tu, oczywiście, sytuację, gdy ktoś np. skrócił czas (lub zmienił cenę) tzw. wezwania. W całej "BIG-story" jest jednak - jak dla mnie - tak duże nagromadzenie aspektów dziwnych, że to nietypowe zachowanie kursu nawet niejako pasuje do całości, prawda? Zresztą na całe to zamieszanie można spojrzeć np. wyłącznie przez pryzmat serii ostatnich artykułów z prasy. Po pierwsze - mam wrażenie, że nikt się nie zdziwił, że to faktycznie Deutsche Bank? Po drugie - tylko posiadacze serwisów zagranicznych mieli podczas poniedziałkowych ciągłych tę informację, tymczasem czytam, że giełda nie zawiesiła notowań, gdyż: "kurs spółki podlegał stosunkowo małym wahaniom" - czy tak trudno wykorzystać swoją przewagę w wiedzy "nie wahając - zanadto! - kursem"? Chyba nie... Sprzedaż pakietu (ok. 24%) akcji banku, który nadal mają (a czy to miało aż tyle trwać?) spółki zależne od BIG-BG - czyli tego, który miał teraz nie być sprzedany, ma nastąpić (a jednak!) przed 5 maja... Czy to ważne, że ktoś już nie ma akcji, jeśli miał je składając projekty uchwał na WZA? Jak można, w sposób jednoznaczny, udowodnić czyjś "zamiar" (nabycia) - a co wtedy, jeśli ktoś ma zamiar nabyć akcje dające "tylko" 24,9% głosów na WZA? Jeśli istotnie na zlecenie tzw. najeźdźcy "różne podmioty skupiły spore pakiety" (ale milczą - więc to nieładnie?), to czy jeśli znajdzie się także kilku "białych rycerzy" i np. każdy kupi po 4,99% i też sobie pomilczą, to czy to też będzie TAK SAMO nieładnie? A czy np. Portugalczycy nie mogą polubić Niemców? I dlaczego akurat TYM Niemcom tak nie idzie - ponoć - w zdobywaniu czegokolwiek (vide: przetargi) na naszym rynku?

.