Bankowość nie znaczy bank
Niemal połowa kapitału akcyjnego polskich banków pochodzi od inwestorów zagranicznych. Znacznie mniejszy jest ich udział w aktywach systemu bankowego - na koniec 1998 r. było to 21,4% - poważnie jednak wzrośnie w tym roku. Zdaniem Alicji Kornasiewicz, wiceminister Skarbu Państwa, zachowanie polskiego charakteru banku - to nazwa i pracownicy.
Przewodniczący rady nadzorczej Deutsche Banku, jednego z największych na świecie, uważa, że nie ma jasnej odpowiedzi na pytanie, czy lepszy jest akcjonariat rozproszony, czy skoncentrowany. Zdaniem Hilmara Koppera, jeśli bank ma dobry zarząd, realizujący odpowiednią strategię, potrzebuje jedynie kapitału. Jeśli jest inaczej - niezbędny jest inwestor strategiczny, który wniesie pomysł na rozwój wraz z umożliwiającą to technologią. Podobnego zdania jest odpowiedzialna za prywatyzację polskich banków Alicja Kornasiewicz, wiceminister Skarbu Państwa. - Nie istnieje jeden optymalny model struktury akcjonariatu, który powinniśmy tworzyć w procesie prywatyzacji - stwierdziła ostatnio podczas seminarium, zorganizowanego przez Gdańską Akademię Bankową i firmę SAP Polska. Temat - zarządzanie wartością banku a struktura akcjonariatu, rola rady nadzorczej i zarządu banku - wywołał bardzo duże zainteresowanie polskich bankowców. Zachować nazwęH. Kopper, a także prezes UniCredito Italiano Alessandro Profumo podkreślali, że ich banki nie dążą - po przejęciu banku w danym kraju - do całkowitej likwidacji jego tożsamości. Wręcz przeciwnie, bowiem trzeba brać pod uwagę przywiązanie klientów do nazwy banku. Zdaniem A. Profumo, właśnie utrzymanie nazwy daje przewagę nad tymi, którzy po przejęciu ją zmienili. Prezes UniCredito podkreślił, że w nowo powstałej grupie zachowano nazwy trzech przejętych banków. Według A. Kornasiewicz, niezbędne jest stworzenie takiej struktury akcjonariatu, by bank był efektywny. Zachowanie polskiego charakteru - to nazwa i pracownicy.Zagranica jeszcze w mniejszościJak dotychczas, największy - sięgający już 50% - udział ma zagranica w kapitale akcyjnym polskich banków. Znacznie mniejszy jest ten udział w aktywach systemu bankowego - na koniec 1998 r. było to 21,4% - poważnie jednak wzrośnie on w tym roku. Samo bowiem Pekao SA to 16,6% sumy bilansowej wszystkich banków komercyjnych. Nadal jednak udział banków zagranicznych w aktywach będzie niższy niż np. w Wielkiej Brytanii (57,4% w 1994 r.) czy w Belgii (48,1%) bądź na Węgrzech (60%). Jak podkreślała A. Kornasiewicz, nie tylko w Polsce wielkie prywatyzacje z udziałem kapitału zagranicznego i zwiększenie jego udziału w danej branży wywołują tak wielkie emocje - również polityczne. Powołała się tu na przykłady telekomunikacji Francji czy Niemiec.Niebezpieczna nowoczesność?Zdaniem H. Koppera, w 2002 r. 20% klientów detalicznych będzie się kontaktowało z bankami za pośrednictwem środków elektronicznych, 20% - wyłącznie w klasycznych oddziałach, pozostali skorzystają z obu tych możliwości. Trzeba też pamiętać, że ta pierwsza grupa to klienci najbogatsi; dotychczas mówiono, że 20% klientów daje bankowi 80% zysku - najnowsze analizy wskazują, że jest to już ponad 90% zysku z 15% klientów. Wiedząc o tym, banki muszą rozwijać nowe technologie - zwłaszcza że zarówno środki techniczne, jak i wprowadzenie euro umożliwiają korzystanie z oferty dowolnego banku. Nawet zatem fizyczna nieobecność w Polsce banków zagranicznych nie oznaczałaby dla nich braku polskich klientów.- Bankowość będzie istniała zawsze - ale nie muszą istnieć banki - stwierdził H. Kopper. W Niemczech już 40% usług finansowych oferują instytucje niebankowe. Oznacza to, że 40% kapitałów nie zarabia na siebie - i o tyle niższy jest zysk. Podobne są tendencje na świecie, a sygnałem ich początku w Polsce mogą być rosnące koszty.
PRZEMYSŁAW SZUBAŃSKI