We wtorek na nowojorskiej giełdzie zadebiutowały akcje amerykańskiego banku inwestycyjnego Goldman Sachs. Na początku sesji ich cena oscylowała wokół poziomu 76 USD i była o 43% wyższa od ceny emisyjnej. Instytucja ta, która przez 130 lat znajdowała się w rękach prywatnych właścicieli, przeprowadziła pierwotną ofertę publiczną (tzw. IPO). Sprzedała ona 69 mln akcji po cenie 53 USD, a więc blisko górnej granicy ustalonych wcześniej widełek 45-55 USD. W efekcie nowojorski bank inwestycyjny podniósł swój kapitał o 3,66 mld USD. Wcześniej w historii amerykańskiego rynku tylko jedna firma przeprowadziła większą ofertę. W październiku ub.r. koncern Conoco, zajmujący się eksploatacją złóż naftowych i gazowych, przeprowadził ofertę, w efekcie której zwiększył kapitał o 4 mld USD.Pod względem kapitalizacji (25 mld USD), Goldman Sachs będzie czwartym co do wielkości bankiem inwestycyjnym notowanym na Wall Street. Czołowe miejsce zajmuje Morgan Stanley Dean Witter z wartością rynkową sięgającą 60 mld USD, za nim natomiast plasują się Charles Schwab i Merrill Lynch.- Cena, po której sprzedano walory Goldman Sachs, moim zdaniem była optymalna. Bardzo dobrze, że nie była ona zbyt wysoka i teraz inwestorzy mogą kupować akcje banku, licząc na dalszy wzrost ich kursu na parkiecie - powiedział agencji Bloomberga Jim Margard z Rainier Investment Management.Nabywcami walorów banku w publicznej ofercie były przede wszystkim fundusze emerytalne, fundusze powiernicze i inni inwestorzy instytucjonalni. Indywidualni inwestorzy mogli złożyć zapis tylko wówczas, gdy posiadali rachunek w Goldman Sachs. Zważywszy na to, że rachunki takie posiadają tylko klienci, których aktywa przekraczają 5 mln USD, drobni ciułacze nie mieli okazji do zainwestowania. Ewentualnie mogą oni nabyć akcje na rynku wtórnym licząc, że kurs walorów banku będzie piął się w górę.Brytyjska gazeta "Daily Telegraph", powołując się na dobrze poinformowane źródła, napisała, że już po wejściu na giełdę Goldman Sachs planuje w ciągu osiemnastu miesięcy przeprowadzenie fuzji z inną czołową amerykańską instytucją finansową. Wskazuje tu przede wszystkim na Chase Manhattan lub American International Group. Według dziennika, zarząd wyklucza natomiast fuzję z którymś z głównych konkurentów, takim jak np. Merrill Lynch.
Ł.K.