TKM

Pierwszy kandydat na prezydenta erpe został już zgłoszony. To sam przewodniczący AWS, którego zgłosił jego kolega, elektromechanik samochodowy i wicepremier w jednej osobie. Jeśli ktoś, to tylko Maniek, wynikało z wypowiedzi wicepremiera.W ten sposób utrwala się stan permanentnych wyborów, kampanii wyborczych, przedwyborczych targów, prawyborów i czego tam jeszcze. Polska żyje w tym stanie bez przerwy od 1989 roku. Może tak już musi być, nie wiem,Piękny Manio kandydatem, no, no... jest to rzeczywiście najbardziej naturalna kandydatura prawicy, przynajmniej tej, spod znaku Solidarności. Fumy i fochy niektórych ugrupowań i partii, tworzących AWS, udających zaskoczenie faktem i formą zgłoszenia Krzaklewskiego do konkursu piękności, są dla nich życiową koniecznością dawania świadectwa. Jakoś przecież muszą odbijać od tła.Mało kto jednak na prawicy dostrzega konsekwencje zgłoszenia tej właśnie osoby na kandydata. Krzaklewski ma przeciw sobie bardzo poważnego przeciwnika, który - jako urzędujący prezydent - ma nad nim ogromną przewagę: przemawiają za nim faktyczne dokonania i kontynuacja ewolucyjnej rewolucji polskiej. Tusza, brak urody i niebieskie koszule mają tu, doprawdy, dużo mniejsze znaczenie. Dlatego też gładkie lico, białe zęby i szeroki, lecz nie budzący zaufania, uśmiech nie wystarczą jako główne zalety kandydata prawicy.Krzaklewski ma duże szanse przegrać w nachodzących wyborach prezydenckich. I zachowuje się, jakby to przeczuwał, raczej defensywnie. Zaś przegrana w tych wyborach to sposób na dezintegrację obozu prawicowego. I w rezultacie przegraną w następnych wyborach parlamentarnych.Prawica powinna, jeżeli chce się utrzymać przy realnej, a nie symbolicznej władzy, skoncentrować się na takim kandydacie, który ma większe niż Krzaklewski szanse. Właśnie po to, by rządzić Polską przez kolejną kadencję sejmu. I by nadal reformować - jeśli taki jest jej plan - kraj.Przed dwoma tygodniami pisałem w tym miejscu, że nie bardzo rozumiem, dlaczego profesor Leszek Balcerowicz w tym właśnie momencie przedstawił projekt swojej nowej strategii średniookresowej. Odkładając żarty na bok, uznać muszę, w kontekście terminarza wyborczego, że było to posunięcie nadzwyczaj zręczne. Unia Wolności od początku stwierdza, że w jej szeregach nie brak dobrych polityków, którzy spełniają warunki, by kandydować do urzędu prezydenta. Któż zatem mógłby tym kandydatem zostać? Nie, nie, wcale nie podejrzewam o te ambicje profesora L. Balcerowicza. Zdziwiłbym się, gdyby chciał rzucić realną władzę, możliwość urzeczywistniania swojej wizji efektywnej gospodarki na rzecz stanowiska dekoracyjnego w końcu, mocno oddalonego od świata problemów codziennych. Szef Unii Wolności przygotowuje teren dla innego kandydata, któremu będzie potrzebne poparcie elektoratu czułego na kwestie gospodarcze.Zapytacie, kto to będzie? Wydaje mi się, że na uwagę zasługuje tylko jedna osoba - też profesor - Bronisław Geremek. Tak mi wychodzi z kalkulacji: jest w tej chwili najbardziej znanym politykiem UW, o niewątpliwych dokonaniach, i to historycznych, ale w dziedzinie najmniej kontrowersyjnej, bowiem co do racji stanu, którą on reprezentuje, żaden z Polaków mieć zastrzeżeń nie może. Inni znaczący koledzy z partii obu profesorów albo są już, jako kandydaci, zużyci, albo zbyt mało wyraziści. Minister B. Geremek do nich na pewno nie należy i dlatego ma duże szanse być znaczącym kandydatem. Byle tylko potem nie stał się stałym uczestnikiem stanu permanentnego. Inna sprawa, że jemu to nie grozi. Ma przecież pewny fach.

PIOTR RACHTAN