Od 1 stycznia 2000 r. Polska ma szansę otrzymywać trzy razy więcej pieniędzy na inwestycje infrastrukturalne z Unii Europejskiej niż dotychczas. Ruszają bowiem nowe programy finansowane z kasy UE - ISPA i SAPARD. Unia stawia jednak warunek - projekty muszą być współfinansowane przez kraje korzystające z pomocy.W przyszłym roku budżet programu ISPA wyniesie 1 mld euro. Środki te mają zostać podzielone między 10 krajów aspirujących do członkostwa w Unii. Polska ma szansę nawet na 400 mln euro - wszystko będzie jednak zależeć od tego, czy przygotuje dobry program ich wykorzystania i w jakiej części będzie można go sfinansować własnymi środkami. - Budżetu nie stać na współfinansowanie tych przedsięwzięć. Dlatego ważne jest, aby zrobić prawidłowy "montaż" pieniędzy z różnych źródeł - uważa Krzysztof Ners, wiceminister finansów.W przypadku większości krajów Europy Środkowowschodniej - nawet po uwzględnieniu wsparcia ze strony międzynarodowych instytucji finansowych - udział środków własnych potrzebnych do finansowania inwestycji infrastrukturalnych jest niewystarczający. W krajach Unii coraz częściej w inwestycje o publicznym charakterze angażuje się kapitał prywatny (jego udział waha się między 15 a 30%). Polskie Ministerstwo Finansów chciałoby ten zwyczaj przenieść na nasz grunt - chociaż przyznaje, że to bardzo delikatna materia. Według wiceministra, nowa ustawa o finansach publicznych stwarza takie możliwości. - Współpraca między sektorami publicznym i prywatnym jest skomplikowana zarówno ze względów prawnych i instytucjonalnych, jak i moralnych. Będziemy przekonywali, że inwestycja w infrastrukturę to okazja do zarobienia pieniędzy w uczciwy sposób - mówi wiceminister K. Ners.Krzysztof Ners widziałby znaczącą rolę dla kapitału prywatnego przy finansowaniu dużych inwestycji, głównie takich, które ze względu na długi okres zwrotu nie były dotychczas obiektem zainteresowania tego sektora.

MAREK CHĄDZYŃSKI